Złotą historię lubelskiego żużla pisze drużyna Platinum Motoru Lublin. „Koziołki” obroniły wczoraj wywalczony przed rokiem tytuł mistrzów Polski. W rewanżowym spotkaniu finału PGE Ekstraligi zespół trenera Macieja Kuciapy wygrał na wyjeździe z Betard Spartą Wrocław 55:35.
Do Wrocławia lubelscy żużlowcy jechali w doskonałych humorach. Tydzień wcześniej na własnym torze pokonali Spartan różnicą 12 punktów, co oznaczało, że w rewanżu to rywale stoją pod ścianą i muszą odrabiać straty. Szybko jednak stało się jasne, że Koziołki całkowicie kontrolują sytuację także na torze przeciwnika.
CZYTAJ: Platinum Motor Lublin mistrzem Polski! [ZDJĘCIA]
– Na razie, po tych pierwszych czterech biegach, to Motor prowadzi 16:8. Motor dyktuje warunki na torze we Wrocławiu – relacjonował Grzegorz Chyliński, a niemal z każdą kolejną gonitwą przewaga lubelskiej drużyny rosła i już pięć biegów przed końcem spotkania było jasne, że nic i nikt nie zabierze Motorowi drugiego tytułu.
– Od początku w zupełności dominowaliśmy – mówi jeden z bohaterów lubelskiej drużyny, Mateusz Cierniak. – Może nie było, jak na finał przystało, mocnej adrenaliny i tak dalej, ale ogólnie myślę, że najfajniej pod tym względem patrzy się na ten medal całosezonowo. Nie zawsze też jechaliśmy w pełnym składzie, mimo to dawaliśmy radę i wygrywaliśmy mecze.
Liderem Koziołków był Dominik Kubera, który zdobył 11 punktów z bonusem: – Jako drużyna spisaliśmy się, jak to się mówi w szkole „na szóstkę”, a w żużlu – na złoty medal. Fajnie. Cieszę się niezmiernie. Kolejny medal do kolekcji,. Świetnie – mówi zawodnik.
Dla Kubery, który w Lublinie jeździ od trzech lat to już siódme drużynowe złoto mistrzostw Polski. To ma jednak wyjątkowy smak, bo w maju żużlowiec doznał kontuzji kręgosłupa. Uraz mógł całkowicie zakończyć jego karierę, tymczasem po udanym zabiegu zawodnik błyskawicznie wrócił na tor, by pomóc drużynie: – Duże słowo „dziękuję” dla wszystkich ludzi, którzy mi pomogli w tym czasie, bo było to dla mnie ultra trudne. Doktor zrobił coś, co nie mieściło się w mojej głowie. Ale też wiązało się to z ryzykiem paraliżu. Mogę mu tylko podziękować z całych sił.
Przed finałem plaga kontuzji dopadła ekipę z Wrocławia. Ze składu Byków zupełnie wypadł Maciej Janowski. Sobą po odniesionych wcześniej urazach nie byli Artiom Łaguta i Tai Woffinden. Dodatkowo Brytyjczyk upadł na półmetku wczorajszych zawodów i nie wrócił już do rywalizacji: – Tak się nieszczęśliwie poukładało, ale nie ma co szukać usprawiedliwień. Gratulujemy drużynie Motoru. My musimy zadowolić się srebrem i przygotować do kolejnego sezonu – mówi szkoleniowiec Spartan Dariusz Śledź.
A propos kolejnego sezonu wiadomo, że w motorze nie zobaczymy już Jarosława Hampela. Doświadczony żużlowiec żegna się z zespołem i kibicami: – To fantastyczne uczucie mieć tak wspaniałych kibiców, jeździć w tak świetnym klubie i poznać tylu wspaniałych ludzi w Lublinie. To były cztery lata bardzo udane sportowo i bardzo ciekawe dla nas, zawodników, dla wszystkich kibiców Motoru, także na pewno będę to długo pamiętał. To były naprawdę wyjątkowe chwile – mówi Hampel.
Nazwisko kapitana Koziołków było wczoraj długo skandowane przez kibiców Motoru zarówno we Wrocławiu, jak i w Lublinie, gdzie w specjalnej strefie kibica niemal tysiąc osób fetowało mistrzowski tytuł.
– Wygraliśmy wszystko, co mogliśmy wygrać. Naprawdę się tego nie spodziewaliśmy. Kto wygrał mistrzostwo polski? Motor! – skandowali kibice. – Cieszymy się, że tutaj jesteśmy – mówili. Nie spodziewaliśmy się takiej atmosfery. Nie mogę mówić, bo mi głos odebrało od dopingu. W tamtym roku płakałam, w tym roku już wiedziałam, że tak będzie. Super. Jesteśmy pod wrażeniem. Chłopaki pokazali się na sto procent. Dominacja. Brawo dla nich.
Dalszy ciąg mistrzowskiej fety żużlowców z kibicami będzie mieć miejsce w sobotę 7 października na stadionie przy al. Zygmuntowskich.
Dodajmy, że brązowe medale mistrzostw Polski wywalczyła drużyna Apatora Toruń, która w dwumeczu okazała się lepsza od Włókniarza Częstochowa.
JK/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Maciej Kulczyński