Specjaliści ostrzegają przed bąblowicą, zwaną inaczej chorobą brudnych rąk, która zagraża zdrowiu, a nawet życiu. Jesteśmy na nią narażeni między innymi spożywając owoce prosto z krzaka.
– Bąblowica jest chorobą inwazyjną pasożytniczą, która występuje u ludzi i zwierząt. Jeśli pies, lis bądź kot wydali jaja tasiemca, to one mogą prędzej czy później pojawić się na owocach, ale także naszych dłoniach – mówi profesor Krzysztof Tomczuk, kierownik Zakładu Parazytologii i Chorób Inwazyjnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Jeśli ktoś pracuje na działce, w ziemi i później nie umywszy rąk dotyka pożywienia, to w ten sposób może dojść do zarażenia. W związku z tym to jest droga pokarmowa, gdzie pasożyt znajduje się niekoniecznie na owocach. Oczywiście owoce mają też różny stopień nasilenia zanieczyszczenia. Te rosnące bardzo blisko ziemi mogą być zanieczyszczone bezpośrednio, natomiast im wyżej rosnące owoce, tym są bezpieczniejsze. W związku z tym jagody, poziomki, truskawki mogą być zanieczyszczone. Natomiast wyżej rosnące owoce, typu maliny czy chociażby borówki, owoce pestkowe, takie jak wiśnie, nie stanowią dużego zagrożenia – podkreśla profesor. – Taka sytuacja może też zaistnieć, kiedy na przykład wydalone z kałem jaja, zalegają na trawniku, bądź nawet na chodniku, przynosimy je na obuwiu do naszego domu, pozostawiamy na jakiś czas i później, przez nieuwagę, mogą zanieczyścić nasz pokarm. W związku z tym, to też jest realne źródło zarażenia.
– W 2021 i 2022 roku w województwie lubelskim odnotowaliśmy po pięć przypadków. Obecnie, w pierwszej połowie tego roku, takich zachorowań odnotowaliśmy już trzy – informuje Agnieszka Dados z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Larwa tasiemca w wątrobie
– Larwa tego tasiemca lokalizuje się w pierwszej kolejności w wątrobie. Jest to dosyć logiczne, dlatego że po zjedzeniu ze środowiska inwazyjnego jaja, larwa wykluta w jelitach, nazywana onkosferą, przenika do krwiobiegu i wraz z nim wędruje do wątroby. Rozwój larwy tasiemca jednojamowego (Echinococcus granulosus), ma charakter ograniczony. Jest to pęcherz o różnej wielkości, zależnej od czasu trwania inwazji. On może mieć rozmiary od kilku centymetrów, nawet do wielkości piłki futbolowej. Ten pęcherz ma jedną istotną cechę, mianowicie jest odgraniczony grubą warstwą łącznotkankową od zdrowej tkanki. W związku z tym, na każdym etapie choroby można go usunąć, pozostawiając fragment narządu, który przejmie funkcje i wtedy pacjent wraca do zdrowia. Natomiast Echinococcus multilocularis ma zupełnie inny charakter rozwoju. W wątrobie rozwija się mały pęcherzyk, z którego pączkuje wypustka plazmatyczna, na której końcówce znajduje się kolejny pęcherzyk i taki infiltracyjny typ wzrostu obejmuje cały narząd. W związku z tym, po jakimś czasie, często bardzo długim, ten narząd jest praktycznie całkowicie zniszczony – wyjaśnia prof. Krzysztof Tomczuk
Jest niebezpieczna i lata może być bezobjawowa
– Ta choroba jest niebezpieczna. Przez długi czas, nawet do kilkunastu lat, pozostaje bezobjawowa, więc tak naprawdę osoba zarażona nie wie o niej – mówi Tomasz Drzewicki, starszy specjalista Służby Leśnej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie.
Różnie do tematu podchodzą mieszkańcy Lublina: – Poprzez takie lekkomyślne podejście do zbierania owoców, dotykania wszystkiego, co leży na podłożu, to zagrożenie jest ogromne, dlatego przestrzegam zasad i jem, jeżeli ze sklepu, to solidnie umyte owoce. – mówią lublinianie. – Truskawki, jagody, to prosto z krzaka.
– Głównymi objawami tej choroby są: uczucie wzdęcia, bóle brzucha, często żółtaczka – informuje Tomasz Drzewicki.
Myjmy ręce i owoce
– Przed zachorowaniem najlepiej chroni przestrzeganie podstawowych zasad higieny. Przede wszystkim mycie rąk oraz dokładne mycie pod bieżącą wodą owoców, głównie tych leśnych, które są najbardziej narażone na to, że mogą znajdować się na nich jaja tasiemca. Aczkolwiek nawet jak je przemyjemy, to nie mamy pewności, że tych jaj tam nie będzie. Aby być w stu procentach pewnym, że do naszego organizmu nie dostaną się jaja tasiemca, najlepiej te owoce spożywać po obróbce termicznej, ponieważ jaja w temperaturze powyżej 60°C giną – przestrzega Agnieszka Dados.
– Sugerowałbym gotowanie, smażenie, pieczenie czy poddawanie zabiegom termicznym. Już temperatura 80° utrzymana przez co najmniej 15-20 minut zabija formy inwazyjne. Co ciekawe, niska temperatura wcale nie zabija tych form. Okazało się, że długotrwałe mrożenie, w warunkach zamrażalki klasycznej, domowej, gdzie osiągamy temperaturę -20°C, nie jest wystarczająca, żeby zabić formy inwazyjne – podsumowuje profesor Krzysztof Tomczuk.
Bąblowicą można zarazić się też w piaskownicy. Należy regularnie odrobaczać psy i koty.
LilKa / opr. ŁP
Fot. pexels.com