Już jutro (15.08) Święto Wojska Polskiego – uroczystość ustawiona w nawiązaniu do zwycięskiej Bitwy Warszawskiej w 1920 roku. Ponad 100 lat temu wojska polskie powstrzymały armię czerwoną i w taki sposób utrzymały niepodległość naszego kraju. W nawiązaniu do tych wydarzeń Archiwum Państwowe w Lublinie zaprezentowało oryginalne dokumenty z tamtego okresu.
– Są to materiały bardzo ważne z perspektywy propagandowej – mówi dr Bartosz Staręgowski z Archiwum Państwowego w Lublinie. – Około 80 procent to materiały ulotne, czyli afisze i plakaty – głównie afisze, które często się pojawiały. To była epoka, kiedy nie wszyscy potrafili czytać i pisać, więc obrazem, poprzez plakat, starano się pokazywać pewne wydarzenia i prawdy. Oprócz tego zostały tutaj zaprezentowane materiały dwóch instytucji, które powstały wyłącznie na czas wojny polsko-bolszewickiej. Mówię o Wojewódzkim Komitecie Obrony Narodowej i Straży Obywatelskiej.
– Często używanym powiedzeniem jest to, że przecież Bitwa Warszawska, która rozegrała się w 1920 roku, uznawana jest za osiemnastą najważniejszą bitwę w ramach wszystkich bitew na świecie – mówi Krzysztof Kołodziejczyk, dyrektor Archiwum Państwowego w Lubinie. – Ta, która powstrzymała nawałę bolszewicką, zagrażającą nie tylko Polsce, ale całej Europie. Dlatego te materiały, które tu prezentujemy, i które są dostępne na stronie internetowej, pokazują, jak mocno zdeterminowane były ówczesne działania – zarówno władz, jak i obywateli – zmierzające do tego, żeby taką nawałę powstrzymać.
– Te materiały, jako że dotyczą okresu wojny polsko-bolszewickiej, są ulotne i propagandowe, więc najczęściej zdobiły słupy ogłoszeniowe czy mury – mówi dr Bartosz Staręgowski. – Miały też spełniać określone cele – przede wszystkim to, żeby ludzi zmotywować do tego, by stawiali czoło i opór bolszewikom, do tego, żeby podnieść morale i żeby ludzie przestali się bać, a wreszcie zohydzić przeciwnika. Szczególnie plakaty miały za zadanie, żeby pokazać tego bolszewika jako krwiożerczą istotę, która dybie na życie i majętność danego człowieka. Wtedy jest taki odruch obronny, żeby nie tracić tych najcenniejszych rzeczy i tym samym lepiej zmobilizować ludzi do obrony swojego dobrego imienia, życia i mienia.
Przy przechowywaniu takich obiektów ważny jest każdy element: wilgoć, światło, temperatura…
– Wszystkie te czynniki są ważne, ponieważ nie można patrzeć na taki materiał tylko z jednego punktu widzenia – mówi dr Piotr Dudzikowski, pracownik Pracowni Konserwacji w Archiwum Państwowym w Lublinie. – Wiadomo, że jedna rzecz poruszona w przyrodzie powoduje ruch innych rzeczy. To już starożytni odkryli. Tak samo jest z materiałami archiwalnymi. Nie można rozpatrywać tego pod względem tego jednego czynnika chemicznego, i ratować ten materiał na przykład tylko z powodu wilgoci, ale wszystkie inne czynniki są tak samo ważne i dość holistycznie próbujemy do tego podchodzić. Na tym polega ta praca.
Te materiały pokazują, że walczył cały naród. – Tak. Przede wszystkim myślę, że one mają wyzwalać taką motywację do pełnej solidarności, solidarności mieszkańców w walce z najeźdźcą. Każdy miał pomagać w takim zakresie, w jakim mógł. Wszyscy byli wezwani do tego, żeby przeciwstawić się nieprzyjacielowi – mówi Krzysztof Kołodziejczyk.
– Pracownia Konserwacji jest tym elementem, który bardzo często spotyka się z materiałem archiwalnym u schyłku jego istnienia – mówi dr Piotr Dudzikowski. – Naszym zadaniem jest powstrzymać tą destrukcję przynajmniej do takiego stopnia, żeby potencjalny użytkownik mógł wziąć te materiały do ręki, spróbować przeczytać z nich naszą historię i tradycję. Takie jest zadanie Pracowni Konserwatorskiej. Aczkolwiek zależy to od nas wszystkich – od tego, jak podchodzimy do materiałów archiwalnych, jak je traktujemy, w jakich warunkach je przechowujemy i jak o nich myślimy – im bardziej czule, tym lepiej.
Wszystkie zaprezentowane materiały dostępne są na stronie Archiwum Państwowego w Lublinie. Placówka posiada około 14 kilometrów materiałów archiwalnych. Jednym z najstarszych dokumentów jest akt lokacyjny miasta Lublin pochodzący z 1317 roku.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. Krzysztof Radzki