Mniej samochodów pada łupem złodziei, ale jak już znikają, to w kilka sekund – zwraca uwagę środowa “Rzeczpospolita”.
Dziennik zauważa, że zdecydowana większość aut jest kradziona z przeznaczeniem na części. Rzadziej luksusowe – na zamówienie. Od stycznia do lipca, głównie z parkingów i ulic, skradziono 3194 samochody – o 616 mniej niż w tym samym czasie ubiegłego roku – wynika z policyjnych statystyk, na które powołuje się gazeta.
CZYTAJ TAKŻE: Dymiący problem. Jednego dnia złapano aż 16 kierowców
Według dziennika najwięcej – niemal jednej trzeciej kradzieży – złodzieje dokonali w Warszawie i w jej okolicach, skąd zabrali 1060 pojazdów – o 73 mniej niż w tym samym czasie rok temu. I kolejno: w woj. dolnośląskim – 344 auta, łódzkim – 297, śląskim – 267, gdańskim – 249 i 240 w wielkopolskim.
“Spadki dotyczą prawie całego kraju, poza woj. łódzkim, gdzie kradzieże wzrosły o jedną trzecią – do 297, i to o 78 więcej wobec tego samego okresu minionego roku” – informuje gazeta. O 9 aut więcej – łącznie 47 – zginęło też na Lubelszczyźnie.
“Jak twierdzą policjanci, zdecydowana większość – samochody nowe i kilkuletnie, nawet warte 100 tys. zł i więcej – jest kradziona na części” – stwierdza dziennik. Zdemontowane w złodziejskich dziuplach błyskawicznie znikają – podkreśla.
Gazeta zwraca uwagę, że nasilają się kradzieże wozów bezkluczykowych, także dlatego, że takich przybywa.
CZYTAJ TAKŻE: Fabrycznie nowy Polonez sprzedany za rekordową cenę
“Złodzieje wykorzystują do tego nowoczesny sprzęt, przełamując zabezpieczenia, co oznacza, że samochód kradziony jest w ciągu kilku sekund” – wyjaśnia cytowany przez dziennik rzecznik KSP Sylwester Marczak.
PAP / RL / opr. KS
Fot. Yurii Hlei, pexels.com