Na trybunach wczorajszy (06.08) mecz Motoru Lublin z GKS-em Katowice kończył Goncalo Feio. Szkoleniowiec lubelskiej drużyny w 70. minucie został upomniany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką i musiał opuścić ławkę trenerską. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1.
Po meczu Portugalczyk wyjaśnił, że sędziowie źle zrozumieli jego gesty. – Pokazałem moim zawodnikom: “widzicie, już płaczą”, bo mieliśmy 1:0 i “dusiliśmy” rywali. Przyjąłem strategię pewności siebie. Sędzia techniczny powiedział, że pokazałem okulary. Proszę sprawdzić zapis wideo – nie zrobiłem tego. Potem odwracałem się i biłem brawo swojemu zespołowi, bo mieliśmy dobry moment w meczu. Mieliśmy bramkę, kilka sytuacji, pełną dominację nad przeciwnikiem. A sędzia powiedział, że (ironicznie) biłem brawo jego decyzji. A ja tylko biłem brawo swoim piłkarzom. To najlepszy przykład, jak to jest, kiedy ktoś jest do kogoś uprzedzony. Dzisiaj pierwszy raz w życiu dostałem dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną. Ale mam trzy kartki, więc dalej będę na ławce w następnym meczu. W ostatnim sezonie też dostałem trzy żółte kartki, a potem nie pauzowałem, trzymałem się do końca. Jestem na tyle inteligentny emocjonalnie, że sobie z tym poradzę.
CZYTAJ: Motor Lublin zremisował z GKS-em Katowice [ZDJĘCIA]
Konieczność pauzowania w następnym spotkaniu występuje po czwartej żółtej kartce.
Dodajmy, że po trzech kolejkach Fortuna 1. ligi Motor z dorobkiem 7 punktów zajmuje czwarte miejsce w tabeli.
JK
Fot. Krzysztof Radzki