Szesnastu kierowców zatrzymanych tego samego dnia przez mundurowych z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie straciło dowody rejestracyjne za przekroczone normy emisji spalin. Na celowniku funkcjonariuszy są auta mocno kopcące, często pozbawione filtrów cząstek stałych – DPF-ów i katalizatorów.
26 kontroli w ciągu jednego dnia
– Policjanci z lubelskiej drogówki pod lupę wzięli te pojazdy, wobec których istniało podejrzenie, że mogą zagrażać ochronie środowiska – mówi komisarz Anna Kamola, oficer prasowy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – W ciągu jednego dnia policjanci dokonali 26 kontroli. Ujawniliśmy 16 przypadków, w których te normy zostały przekroczone. Rekordzistami okazali się kierowca citroena i kierowca volkswagena. Pojazdy przekraczały normy spalin aż sześciokrotnie.
CZYTAJ: Pościg ulicami Lublina. Padły strzały [ZDJĘCIA]
– Samochody wysokoprężne dymią ze względu np. na złą jakość wtrysków – wskazuje diagnosta samochodowy Marcin Kozłowski. – Auta mogą dymić ze względu na przepalanie oleju w silniku. Mogą być to usterki, tak jak uszczelka pod głowicą, zużyte pierścienie na silniku.
– Generalnie podczas takich kontroli sprawdzamy poziom zadymienia – mówi komisarz Anna Kamola. – W tych działaniach pomagają nam specjalistyczne urządzenia, jak np. dymomierze, a nawet specjalistyczne lusterka z wysięgnikiem, które sprawdzają np., czy kierowca może ingerować bądź zdemontować tzw. DPF-y, czyli filtry cząstek stałych.
Na co zwrócić uwagę?
– Dużo widać po samych końcówkach wydechu. Jeśli auto ma sprawną ekologię, działający filtr, te końcówki wydechu są koloru stalowego – zaznacza Daniel Wesołowski z Fabryki Mocy. – Natomiast gdy filtr jest wycięty, one zawsze są czarne, zakopcone. Druga sprawa – przy wycinaniu filtra trzeba ruszyć konstrukcję wydechu – tego pierwszego tłumika, gdzie on jest. Trzeba to przeważnie naciąć i zaspawać. Ten spaw jest praktycznie zawsze widoczny w tym miejscu. Może być zrobiony lepiej lub gorzej, być bardziej lub mniej widocznym, ale jest to do znalezienia. Przeważnie zatykają się przez to, że mamy jakąś usterkę w silniku. Czyli auto nam dymi, my tego nie widzimy, filtr to pochłania i się zapycha.
– Oczywiście jakość i skład spalin ulegnie wtedy zmianie. Nie podlega to dyskusji, że takie samochody nie będą spełniać normy spalin założonej przez dyrektywy czy przez producenta – mówi Marcin Kozłowski.
CZYTAJ: Konie „na gigancie”. Rumaki pędziły drogą wojewódzką
– Gdy filtr kosztuje kilka tysięcy złotych, a jego wycięcie poniżej tysiąca, to każdy robi to jak najtaniej – stwierdza Daniel Wesołowski. – Od dawna mamy taką politykę, że staramy się naprawiać filtry lub po prostu usuwać usterki, które powodują zapychanie się filtrów. Współczesne filtry są dużo bardziej dopracowane niż te z początku lat 2000, które rzeczywiście były niedoskonałe i łatwo się zapychały.
– Ludzie na stacjach powoli przyzwyczajają się do tego, że niestety samochody z niewłaściwym składem spalin czy z problemem z właściwym zadymieniem, nie przechodzą przeglądów technicznych – dodaje Marcin Kozłowski.
W wyniku stwierdzonej, przekroczonej normy emisji spalin policjant może skierować wniosek o ukaranie do sądu lub wystawić mandat w kwocie 300 złotych. Kierowcy zostanie też zatrzymany dowód rejestracyjny.
FiKar / opr. WM
Fot. KWP Lublin