Sytuacja w Odessie po rosyjskich atakach. Raport polskiego wolontariusza

362648273 10231274779793943 1604667574479383265 n 2023 07 24 174639

Rosja po raz kolejny zaatakowała cywilne obiekty w Ukrainie. W nocy z soboty na niedzielę zostały wystrzelone  precyzyjne pociski Onyks, a także pociski manewrujące Kalibr w stronę zabytkowej części Odessy. Po nocnym ataku zniszczonych zostało 25 budynków, konsulat grecki, a także jedna z największych świątyń w mieście, czyli Sobór Przemienienia Pańskiego.

Wśród wolontariuszy pomagających przy gruzach był  też Polak. Reporterce Polskiego Radia Lublin udało się porozmawiać z nim o sytuacji w mieście oraz zniszczeniach po rosyjskich nalotach.

CZYTAJ: Rosjanie zaatakowali port przy granicy z Rumunią

– Odessa była atakowana przez cały tydzień, jednak największe ataki odbyły się wczoraj – mówi polski wolontariusz Max Ciszek. – Jednakże naloty trwały od paru dni. Od tygodnia każdej nocy były alarmy bombowe. Można było widzieć i słyszeć na niebie, jak pracowała obrona miasta. Ataki były głównie skierowane na port w Odessie.

Z soboty na niedzielę Rosjanie zaatakowali – w atakach zostało uszkodzonych 25 zabytków, grecki konsulat, jedna z największych cerkwi w Odessie – Sobór Przemienienia Pańskiego. Byłeś wczoraj na miejscu…

Rano miałem spotkanie w tym Soborze odnośnie pomocy humanitarnej. Kiedy tam dotarłem, zobaczyłem naprawdę straszny widok. Przepiękny zabytek, który – taka ironia losu – został zniszczony przez Stalina w 1936 roku, został ponownie zniszczony – tym razem przez Rosjan. Nie wiem, jak to nazwać. Obiekt zabytkowy, pod kontrolą UNESCO, świątynia, która mogła pomieścić 9 tysięcy wiernych została zamieniona w środku w gruz. Co dziwne, wszystkie trzy krzyże na tej kopule zostały – to jakby symbol tego, że nie da się ich zniszczyć, tak jak nie da się zniszczyć ducha narodu ukraińskiego.

CZYTAJ: Rosja: Moskwa zaatakowana została dwoma dronami

Jak ta świątynia teraz wygląda?

Spędziłem tam wczoraj cały dzień. Wynosiliśmy wszystko, co można było wynieść ze środka, wszystkie zabytkowe rzeczy, religijne. Dużo obrazów, zabytkowych rzeczy zostały zniszczonych i nie da się ich odbudować. Byłem bardzo wzruszony postawą mieszkańców Odessy, którzy przyszli z samego rana i pomagali. Zrobił się sznur ludzi, żeby odgruzować to wszystko. W ciągu jednego dnia udało się w zasadzie uprzątnąć świątynię.

To jeden z pierwszych mocnych ataków na Odessę. Wcześniej miasto nie zaznało takich ataków…

Udało mi się porozmawiać z szefem obrony cywilnej, który wytłumaczył mi, o co tu chodziło, pokazał części rakiet. Rosjanie chcieli chyba zaatakować port, który znajdował się w odległości 1,5 km od świątyni. A te rakiety nie trafiają dokładnie tam, gdzie mają trafić – chyba ze względu na starą technologię. Okazało się, że użyto też nowych rakiet, których obrona przeciwlotnicza nie mogła zestrzelić. To były prawdopodobnie Kalibry, które uderzyły w świątynię. To było powodem tak dużych świat. Prawdopodobnie chcieli złamać ducha oporu i pokazać, że są zdolni do wszystkiego.

CZYTAJ: „Widzę, że to ma sens”. Polski wolontariusz pomaga poszkodowanym w wojnie

Przy Soborze odbyła się msza święta…

Tak. To było coś niesamowitego, ile ludzi pojawiło się na zewnątrz, kiedy my odgruzowaliśmy w środku – cały czas prowadzona była msza święta, a później mieszkańcy zbierali wszystkie odłamki szkła z trawników. To było coś niesamowitego – nawet starsi ludzie, którzy nie mogli pracować, przynosili jedzenie, wodę. To było coś wzruszającego widzieć, jak podeszli do tego mieszkańcy.

Wróciłeś z Kramatorska, to okolice Doniecka, gdzie trwają walki. Jaka tam jest sytuacja?

Wszyscy mówią o kontrofensywie. Ta kontrofensywa jest, ale jest bardzo wolna ze względu na to, że Rosjanie się okopali i jest bardzo dużo min, dlatego wszystko idzie tak powoli. Jest dużo nowych jednostek wojskowych. Te obwody, które dotychczas stały, poszły do przodu, próbują odbić Bachmut poprzez oskrzydlenie tego miasta. Ukraińska armia nie jest taka jak rosyjska. Dba o swoich żołnierzy, o ludzi. To nie jest mięso armatnie, tylko ludzie, dlatego to trwa tak powoli. Gdyby mieli wszystkie środki, szczególnie samoloty F16, żeby było wsparcie z powietrza, to byłaby kompletnie inna sytuacja. Ale niestety tego ukraińskiej armii brakuje.

Przez długi czas zapowiadano wielką operację, a teraz, prawie po miesiącu, mam osobiście wrażenie, że ta akcja została w jakiś sposób zamrożona.

Nawet widzę, bo przyjeżdżam na front dość często, że praktycznie przyjeżdżamy dosłownie do tych samych miejsc, więc ta strefa w ogóle nie poszła do przodu. Może w niektórych momentach tak.

CZYTAJ: Prezydent Zełenski: Ukraina potrzebuje tarczy obrony powietrznej

Rozmawiając z żołnierzami wyczuwasz że oni są niezadowoleni z tego, że ta ofensywa zaczęła się bez odpowiedniego sprzętu – lotnictwa, które jest podstawą do udanej ofensywy?

Niestety tak. To można wyczuć. Nie brakuje im ducha walki. Oni twierdzą, że są gotowi walczyć, ale skoro tego nie mają, jest to naprawdę trudne. Sforsowanie takich min, których są tysiące, jest naprawdę trudne bez wsparcia z powietrza.

Miny wpływają też na ilość rannych. Najprawdopodobniej szpitale przyfrontowe są pełne osób, które zmagają się z amputacjami…

To był straszny widok. Byliśmy w miejscowości za Kramatorskiem, gdzie ratownicy medyczni – w tym grupa Polaków, których serdecznie pozdrawiam – przywożą najbardziej zranionych. To jest walka z czasem, bo ratownik medyczny nie leczy, tylko chce jak najszybciej zatamować krwotoki i dowieźć do szpitala. Szpital zrobił na mnie naprawdę straszne wrażenie. Mam to cały czas przed oczami. Pełno ludzi leżących na korytarzach, potrzebujących pomocy. To właśnie skutek tych min, które zostały tam podłożone. W niektórych krajach, które podpisały konwencję odnośnie min lądowych, miny są zabronione. Nie dla Rosjan.

Myślisz, że to skutek nieprzemyślanych decyzji związanych z ofensywą?

Z tego, co rozmawiałem z żołnierzami, niektórzy bardzo żałują, że kiedy była pierwsza ofensywa w tamtym roku nie postawiono „kropki nad i”, i dalej ta ofensywa nie poszła. Wtedy wojsko ukraińskie odniosło sukcesy, posunęło się i odzyskało bardzo dużą część terytoriów.

Rosjanie ostrzeliwują Odessę praktycznie codziennie od momentu wycofania się z tzw. Inicjatywy Zbożowej, która wcześniej obowiązywała na Morzu Czarnym. Wcześniej bombardowali obiekty infrastrukturalne, m.in. składy żywności.

InYa/ opr. DySzcz

Fot/ film. Max Ciszek/ FB

Exit mobile version