Jak radzą sobie lekarze z Ukrainy w Polsce?

nurse 2536963 1280 2023 07 20 174644

Ukraińcy lekarze powoli odnajdują się w polskim systemie zdrowia. W województwie lubelskim w ostatnim czasie prawo do warunkowego wykonywania zawodu otrzymało ponad 50 osób. Jednak, jak podkreślają medycy, jest to proces skomplikowany i długotrwały. 

Lekarze spoza Unii Europejskiej

– Lekarze z Ukrainy są lekarzami spoza Unii Europejskiej – mówi wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej Grzegorz Pietras. – W Unii Europejskiej mamy oczywiście specjalne przepisy, kto może wykonywać zawód. Natomiast ze względu na trudną sytuację wojenną ustawa zmieniła to, że lekarze z Ukrainy mogą ubiegać się o warunkowe prawo wykonywania zawodu. Warunkowe prawo wykonywania zawodu jest przyznawane na podstawie decyzji ministra zdrowia. Wobec tego izby lekarskie mają bardzo mały wkład, czy faktycznie to prawo zostanie przyznane, czy nie. Na podstawie decyzji ministra zdrowia przyznaliśmy 53 prawa warunkowego wykonywania zawodu lekarzom i 19 praw wykonywania zawodu lekarzom dentystom. 

Medycy z Ukrainy uzupełniają istotne braki kadrowe

– Na samym początku, w pierwszym etapie po wybuchu wojny zgłaszało się do nas bardzo dużo osób z Ukrainy, które poszukiwały pracy w szpitalach w charakterze lekarzy, pielęgniarek, ale także pozostałego personelu – mówi Alina Pospischil, rzeczniczka prasowa SPSK 4 w Lublinie. – Obecnie osób, które przyjechały do Polski po wybuchu wojny i rozpoczęły u nas pracę, jest 5. Oczywiście poza tymi osobami pracuje więcej osób z Ukrainy. Bardzo cenimy tych pracowników i chcielibyśmy, żeby ta liczba się zwiększała, tym bardziej że istnieją istotne braki kadrowe wśród lekarzy niektórych specjalizacji.

CZYTAJ: Nie zostawiajmy dzieci ani zwierząt w nagrzanych autach

– Przyjechałam tu z powodu wojny, na początku myślałam, że to będą 2-3 tygodnie i tyle – opowiada ukraińska lekarka Natalia Federenko, pracująca w Klinice Rehabilitacji i Ortopedii SPSK 4. – Jak już skończyły się 3 miesiące, to pomyślałam, że muszę jakoś potwierdzić swój dyplom. Złożyłam dokumenty do Ministerstwa Zdrowia. Pół roku czekałam na odpowiedź. Otrzymałam decyzję ministerstwa, złożyłam dokumenty do Izby Lekarskiej, znalazłam miejsce pracy. Pracuję teraz na warunkowym prawie wykonywania zawodu. To długa droga, ale chciałam pracować w swoim zawodzie. Chcę pracować z pacjentami, kocham swoją pracę.

„Duża szansa dla Polski”

– Tu jest parę aspektów. To duża szansa dla Polski, bo dostajemy wykwalikowane osoby – wskazuje Grzegorz Pietras. – Niektórzy są bardzo cenni. To specjaliści ze szpitali klinicznych albo bardzo doświadczeni klinicyści czy nawet lekarze rodzinni. Natomiast zdarza się, że to lekarze, którzy mają bardzo słabe przygotowanie zawodowe. Muszą u nas wiele się uczyć, doganiać naszych polskich lekarzy. Dlatego właśnie dla nich te nostryfikacje stanowią czasem problem. Potem będą musieli robić specjalizację.

– W Ukrainie pracowałam jako neurolog, miałam duże doświadczenie, a tutaj z prawem warunkowym mogę pracować tylko jako młodszy asystent. Dlatego planuję złożyć teraz dokumenty i nostryfikować swój dyplom, żeby potwierdzić specjalizację neurologa – mówi Natalia Federenko.

CZYTAJ: Eksperci: polscy mężczyźni wciąż za rzadko robią badania profilaktyczne

– Wśród osób, które zgłaszały się do nas, były osoby, których CV i inne dokumenty, pozwalały nam stwierdzić, że mamy do czynienia z osobami z dużą wiedzą i nierzadko bardzo imponującym doświadczeniem – zaznacza Alina Pospischil. – Niestety nie zawsze te osoby spełniały warunki niezbędne do pełnienia zawodu lekarza czy pielęgniarki w Polsce. Wynika to z tego, że proces kształcenia medyków w Ukrainie jest inny niż w Polsce. Osoby, które przyjeżdżają do Polski, muszą spełnić dodatkowe wymagania, aby zdobyć uprawnienia. Ponadto dużą rolę odgrywa znajomość języka polskiego, która jest potrzebna nie tylko do komunikacji z pacjentem, ale także m.in. do wypełniania dokumentacji medycznej, w której nie ma miejsca na błąd. 

– Zaczęłam uczyć się języka polskiego, jak przyjechałam tutaj – opowiada Natalia Federenko. – Uczyłam się rok i chyba 5 miesięcy. To dość krótko, żeby nauczyć się języka. Ale jestem w środowisku językowym, dlatego idzie mi to dużo szybciej. Nie mam dużych problemów z kolegami w pracy albo z pacjentami. Ale naprawdę polska terminologia medyczna jest bardzo specyficzna i niepodobna do łacińskiej. Na razie udaje mi się dogadać z pomocą lekarzy z oddziału i całego zespołu. A z pacjentami nieźle sobie radzę.

Najczęściej zaczynają od pracy wymagającej mniejszych kwalifikacji

– Wielu medyków, którzy przyjechali do Polski po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, przynajmniej w tym pierwszym okresie po przyjeździe rozpoczyna pracę w zupełnie innym zawodzie – mówi Alina Pospischil. – To najczęściej praca, która wymaga mniejszych kwalifikacji, ale pracownik jest wynagradzany do razu. W przypadku osób, które chciałyby kontynuować pracę lekarza czy pielęgniarki w szpitalu w Polsce, należy uzyskać prawo do wykonywania zawodu. A uzyskanie prawa do samodzielnego wykonywania zawodu nie jest łatwą procedurą nawet w trybie uproszczonym. Często lekarze otrzymują np. możliwość wykonywania zawodu, ale pod nadzorem innego specjalisty, a dla placówek medycznych oznacza to tak naprawdę pracę dwóch lekarzy na jednym stanowisku.

Jeśli polski pacjent trafi do takiego lekarza, to może czuć się bezpiecznie? – Myślę, że mogę odpowiedzieć twierdząco – mówi Grzegorz Pietras. – Oczywiście w tej chwili nie mamy narzędzia, żeby sprawdzać to przygotowanie zawodowe. Ponieważ trwa to już – można powiedzieć – parę lat, cały czas monitorujemy ich nadzorców i oni składają nam do Izby Lekarskiej opinie. Muszę powiedzieć, że 95% tych opinii jest bardzo dobrych. Chwalą ich, że są to lekarze bardzo sumienni, chcą się uczyć, są bardzo oddani pracy, więc będzie z nich korzyść.

CZYTAJ: Innowacyjny test pomoże w wykryciu tętniaka. Powstał w Lublinie

Aktualnie Lubelska Izba Lekarska rozpatruje 3 wnioski od lekarzy z Ukrainy. Dwie osoby starają się uzyskać prawo do warunkowego wykonania zawodu, natomiast jedna osoba stara się o przyznanie prawa wykonania zawodu już po nostryfikacji dyplomu.

InYa / opr. WM

Fot. pixabay.com

Exit mobile version