„Dosięgnąć ogrodu” to tytuł wyjątkowych warsztatów, które miały miejsce w Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie. Eksperci i studenci Architektury z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz Politechniki Lubelskiej przez kilka tygodni pracowali nad koncepcją architektoniczną, umożliwiającą dostęp do ogrodu hospicyjnego dla wszystkich podopiecznych placówki.
Ogród dostępny na wszystkie sposoby
– Chcieliśmy, żeby ogród był dostępny dla pacjentów na wszystkie możliwe sposoby, nie tylko fizycznie, ale też przez lepszy kontakt wizualny, na przykład zaproponowaliśmy powiększenie okien w niektórych pomieszczeniach, tak żeby były z nich widoczne fragmenty ogrodu – mówi prof. Natalia Przesmycka, kierownik Katedry Architektury, Urbanistyki i Planowania Przestrzennego Politechniki Lubelskiej. – Ale przede wszystkim zaproponowaliśmy czysto techniczne rozwiązania, jak wprowadzenie windy łóżkowej i znalezienie miejsca na nią, a także wprowadzenie podnośnika przy przebudowanym ogrodzeniu. No i oczywiście przebudowę całego ogrodu, pod kątem zrobienia go bardziej przyjaznym dla osób w tym trudnym okresie życia. Chodzi o to, żeby mogły się one po nim wygodnie poruszać.
Najważniejsi są pacjenci
– Ostatnio na naszym uniwersytecie były KULturalia i duża część środków finansowych została przeznaczona właśnie na to hospicjum – opowiada ks. prof. Jarosław Jęczeń z Katedry Nauk o Rodzinie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, członek zarządu Hospicjum Dobrego Samarytanina. – Łączyliśmy wówczas zabawę z troską o drugiego człowieka. Wtedy cytowałem słowa piosenki pani (Sylwii – red.) Grzeszczak: „Cieszmy się z małych rzeczy”. Bo kiedy spojrzymy na ten ogród, to jest mała rzecz. Ale tak naprawdę, jeżeli w nich jest wzór na szczęście, to znaczy, że są to wielkie rzeczy. Myślę, że to, co tutaj powstaje, dla naszych pacjentów będzie czymś niesamowitym. Przyroda będzie czuła ich ból, będzie czuła ich odchodzenie i będą mieli ukrytego partnera w swoim cierpieniu.
– Najważniejsi tutaj są pacjenci. Bardzo chcieliśmy zapewnić im możliwość obcowania z naturą – mówią Martyna Denis i Aleksandra Matuszczak z architektury krajobrazu KUL. – Będzie kolorowo i pachnąco. Będziemy zwabiać motyle. Dodamy też efekt wody. Będziemy działać plamami, grupami roślin. Daje to naturalność i prywatność, bo rabaty są tak zaprojektowane, że nawet jak dużo osób przebywa w ogrodzie, czujemy się osłonięci.
– Możliwość zobaczenia czegoś więcej niż łóżko, jest bardzo istotna w naszym życiu. Myślę, że pacjenci docenią, iż w ostatnim czasie swojego życia mają możliwość cieszyć się pięknem przyrody. Każdy dzień, którego mogliby tam doświadczyć, byłby piękniejszy i bardziej godny, pełen radości – stwierdza Mariusz Sałamacha, naczelny lekarz Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie.
CZYTAJ: Żonkile niosą nadzieję i pomoc dla hospicjum [ZDJĘCIA]
Wszyscy potrzebujemy zieleni
– Wszyscy potrzebujemy zieleni, a szczególnie osoby, które cierpią – mówi prof. Ewa Trzaskowska, prorektor ds. kształcenia KUL. – Na podstawie badań naukowców, okazuje się że osoby, które mają kontakt z przyrodą, potrzebują mniej leków, Jeżeli to może wzmocnić ich siłę i walkę z chorobą, będzie to cudowne.
– Zmieniliśmy też tematykę obrazów w salach na krajobrazy – dodaje Weronika Gospodarek z Politechniki Lubelskiej.
– Ten projekt i to, z czym młodzi ludzie wychodzą do osób starszych, potrzebujących, ciężko chorujących, jest pięknym gestem solidarności międzyludzkiej – zauważa Monika Lipińska, zastępca prezydenta Lublina ds. społecznych. – Jestem dumna, że mamy takich młodych ludzi, którzy potrafią otwierać się na innych.
Nie możemy ograniczać się do pacjentów
– Nie możemy ograniczać się wyłącznie do pacjentów. Bardzo ważny jest komfort również personelu. To szalenie obciążająca praca. Ważna jest również wygoda rodzin pacjentów, które często nie za bardzo mają miejsce na chwile wytchnienia, przemyślenia skupienia się. Myśleliśmy o tych wszystkich trzech grupach. W naszych projektach, oprócz tego, że studenci zajęli się samym ogrodem, myśleli też o poprawieniu komfortu pracy. Stąd też przearanżowaliśmy pewne przestrzenie funkcjonalne. Wprowadziliśmy przestrzenie dla spotkań rodzin. Pomyśleliśmy także o tym najcięższym, najbardziej ostatecznym, czyli o wprowadzeniu przestrzeni na pożegnanie – mówi prof. Natalia Przesmycka.
– To miejsce, które na początku może budzić strach, ale jak się w nim już jest, czuje się rodzinną atmosferę. Czuć miłość do pacjentów, to, że się o nich dba, że nie są pozostawieni samym sobie. Naszym działaniem było to, żeby mogli autentycznie czuć się jak w domu – dodają Martyna Denis i Aleksandra Matuszczak.
Teraz Hospicjum będzie decydować, które zadania są priorytetowe, a następnie szukać środków na ich realizację.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Krzysztof Radzki