W Łaszczowie uczczono 230. rocznicę urodzin Aleksandra hrabiego Fredry [ZDJĘCIA]

dsc08357 2023 06 21 181122

W Łaszczowie (w powiecie tomaszowskim) uczczono 230. rocznicę urodzin najwybitniejszego polskiego komediopisarza, Aleksandra hrabiego Fredry.

Z tej okazji odsłonięto i poświęcono kamień węgielny pochodzący z Beńkowej Wiszni (dziś Ukraina), miejsca w którym mieszkał pisarz. Kamień zostanie wmurowany w Dom Komedii Aleksandra Fredry.

CZYTAJ: Biblioteka Publiczna Gminy Łabunie będzie mieć patrona

– Łaszczów to miejsce, które jest związane z naszą rodziną prawie od dwustu lat – mówi prezes Fundacji Rodu Szeptyckich, współtwórca Domu Komedii, praprawnuk Fredry, Maciej Szeptycki. – Na początku XX wieku wnuk Aleksandra Fredry, Aleksander Szeptycki i jego żona Izabela, moi pradziadkowie, zamieszkali tu, w Łaszczowie i postanowili ten pałac, który wtedy był sądem grodzkim, a wcześniej kolegium jezuickim, przekształcić na rezydencję arystokratyczną. Niestety tylko przez 4 lata cieszyły się w tym miejscem, bo w 1915 roku wycofujące się stąd wojska rosyjskie podpaliły ten pałac i odtąd, od ponad 100 lat został on kompletnie zdegradowaną ruiną. Pojawienie się Domu Komedii Aleksandra Fredry jest połączeniem dwóch rzeczy: miejsca, które potrzebowało zagospodarowania, pomysłu, a jednocześnie połączenia naszej rodzinnej tradycji, spuścizny, rodzinnego DNA. Jest to miejsce tworzone przez potomków Aleksandra Fredry.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

– Aleksander hrabia Fredro jest legendą, pisarzem i twórca ponadczasowym, bawiącym do łez, ale jednocześnie burzącym wszelkiego rodzaju wątpliwości na temat tego, czy Fredro w ogóle jest żywy – mówi aktor Rafał Zawierucha. – On to wszystko zburzył, bo spotykamy się dziś w takich okolicznościach, razem z tortem w kształcie krokodyla, aby świętować to, co się dzieje w tym momencie, a dzieje się historia. Aktorzy, reżyserzy, twórcy kochają Fredrę. Fredrę kocham ja.

– Dom Komedii jest pomyślany jako instytucja społeczna, instytucja kultury, która jest dla wszystkich Polaków, dla wszystkich tych, dla których Aleksander Fredro i jego twórczość, a szerzej komedia, jest ważnym elementem życia, zawodowego czy prywatnego – mówi Maciej Szeptycki.

CZYTAJ: Śladami mistrza komedii. Cykl wydarzeń poświęcony postaci Aleksandra Fredry

– Przede wszystkim myślę, że to będzie wielka szansa dla młodzieży na dotknięcie czegoś wielkiego – mówi Marcin Rechulicz, dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Kostki Starowieyskiego w Łaszczowie. – Dzisiaj jest początek drogi. Kibicujemy, wierzymy, że to się uda, natomiast dla naszej szkoły i dla młodzieży, mam wrażenie, że to jest jak wygrać los na loterii.

– Jesteśmy w kółku teatralnym, już ileś lat z rzędu przedstawiamy sztukę Fredry – mówi Kamil Majdanik, uczeń klasy I LO w Łaszczowie. – Jesteśmy bardzo dumni z tego człowieka. Myślę, że będzie to dla nas bardzo duże przeżycie i bardzo duża pomoc.

– Dom Komedii oparty jest o trzy filary: pierwszym z nich jest muzeum, nazywane przez nas „przygodowym”: – miejsce, w którym spotykamy się z przedmiotami, z historią, z gawędą o Aleksandrze Fredrze, spotykamy się wreszcie z nami – potomkami Fredry, w lekkiej i przyjemnej formie, która jest zabawą, ale też poważnym spotkaniem się z rozumieniem tamtych czasów, powodów, dlaczego akurat tak a nie inaczej Fredro pisał, dlaczego był takim poetą – mówi Maciej Szeptycki.

CZYTAJ: Fredro na scenie życia i teatru. Wystawa z okazji Nocy Kultury

– Jest to kamień, który pochodzi ze starego domu fredrowskiego z Beńkowej Wiszni, domu, który był domem rodzinnym Aleksandra Fredry, jego dzieci – Jana, Aleksandra i Zofii z Fredrów Szeptyckiej, mojej praprababci, był domem rodzinnym jego wnuków – Marii z Fredrów Szembekowej i Andrzeja Fredry, ale niestety od 125 lat już nie jest własnością naszej rodziny, a dziś znajduje się w Ukrainie, więc jest praktycznie niedostępny dla polskiego społeczeństwa – mówi Maciej Szeptycki.

– Przyjechałam do Łaszczowa, ponieważ od lat żyję ideą, która tu wybrzmiewa: by zrekonstruować dawny pałac, stworzyć ważny ośrodek naukowy i artystyczny – mówi Anna Kunigowska-Korzeniewska, profesor historii teatru w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. – W wielkim podręczniku „Romantyzm”, który napisała Alina Witkowska i Ryszard Przybylski, najwybitniejsi znawcy tego okresu, oboje już nie żyją, pod hasłem osobowym „Aleksander Fredro” można znaleźć zdanie, że był to najwybitniejszy z polskich komediopisarzy. Ja jestem też takiego zdania, ale też dodałabym inne zdanie: współczesnego nam poety. Tadeusz Różewicz zdołał przed śmiercią wypowiedzieć zdanie, które wydaje się dosyć kontrowersyjne, że Aleksander Fredro był jedynym dramatopisarzem w naszej literaturze, który oddawał rzeczywistość.

– Drugi z filarów to archiwum Aleksandra Fredry – mówi Maciej Szeptycki. – My, jako rodzina, potomkowie Aleksandra Fredry, już od 30 lat gromadzimy cyfrowe pamiątki po nim. Cyfryzujemy wszystko, co wiąże się z nim i jego twórczością.

– Fredro tuż przed śmiercią prosił, żeby w nekrologu napisać tylko dwa słowa: „żołnierz, poeta” – mówi Anna Kunigowska-Korzeniewska. – Rodzina uznała, że jest to zbyt skromne określenie, więc jeśli pojedziemy do krypty rodziny Fredów znajdziemy inny napis: „żołnierz napoleoński, twórca komedii polskiej”.

– I wreszcie trzeci element, może najbardziej oczywisty, bo Fredro to przecież teatr – mówi Maciej Szeptycki. – Chcemy w Łaszowie, w nieistniejącym dzisiaj skrzydle wschodnim pałacu łaszczowskiego stworzyć Teatr Aleksandra Fredry. Nie „imienia Fredry”, bo mamy taki jeden w Gnieźnie, ale teatr tworzony przez jego potomków, teatr, który będzie jego teatrem, miejscem, które będzie w pełni profesjonalnym teatrem, w którym będzie można grać, przygotowywać przedstawienia i spotykać się z aktorami, którzy będą chcieli na deskach teatru zagrać nam komedię Aleksandra Fredry.

– Fredro jest dla mnie ojcem polskiej komedii, pisarzem o ogromnym poczuciu humoru – mówi Stefan Szmidt. – Teatr to instytucja, która musi na siebie zarabiać. Tutaj na co dzień teatr nie będzie pewnie funkcjonował, bo skąd będą ludzie przyjeżdżali – z Lublina, z Biłgoraja? Ja będę przyjeżdżał, ale ze względów prestiżowych, historycznych, emocjonalnych. Jest fantastycznie, że bardzo bliska, w prostej linii rodzina po Fredrze czuje to, mają do tego taki serdeczny stosunek. Widziałbym siebie na deskach tego teatru, mogę grać wszystko, co grałem do tej pory.

– Chciałabym jednak, żeby nie prezentowano tu jedynie dla radości i śmiechu komedii, które uciekają się do różnych komediowych scen, ale żeby także sięgnięto po utwory, które mają wielki ciężar gatunkowy – mówi Anna Kunigowska-Korzeniewska. – Będzie scena Fredry, co do tego nie mam wątpliwości. A Fredro na to zasługuje przecież. Jest autorem wciąż współczesnym, autorem niezwykłym.

– Nasze następne kroki to małe kroki, bo budujemy ten dom bardzo konsekwentnie, ale małymi krokami – mówi Maciej Szeptycki. – W tej chwili skupiamy się na dokończeniu projektu architektoniczno-budowlanego, budowy, rewitalizacji oficyny pałacowej, która będzie siedzibą Muzeum Aleksandra Fredry. I to jest nasz cel na najbliższych parę miesięcy. Chcielibyśmy skończyć ten projekt do końca 2023 roku, ukończyć go w roku fredrowskim.

Mottem powstającego Domu Komedii są słowa Aleksandra Fredry pochodzące z gawędy „Trzy po trzy”: „A ja chciałbym, żeby mnie dzieci wspominały jak gdybym jeszcze był z niemi”.

AP/ opr. DySzcz

Fot. Piotr Piela

Exit mobile version