Oświadczenie lustracyjne wiceprzewodniczącego. Sąd wydał wyrok

pm medal 180620 005 2020 06 18 203202 2020 06 18 203502 2023 06 05 163335

Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że oświadczenie lustracyjne złożone przez wiceprzewodniczącego Rady Miasta Lublin, Stanisława Kierońskiego (na zdj.) jest niezgodne z prawdą. Zdecydował, że nie będzie on mógł kandydować w wyborach do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego oraz samorządowych przez 4 lata. Przez taki sam okres nie będzie mógł też pełnić funkcji publicznej.

CZYTAJ: Sprawa wiceprzewodniczącego lubelskiej rady miasta przed sądem okręgowym. Chodzi o oświadczenie lustracyjne

– Na podstawie archiwaliów Instytutu Pamięci Narodowej i zeznań świadka wiemy, że chodziło o akcję pod kryptonimem „Arka”. Miała ona na celu inwigilację klasztoru i Towarzystwa Jezusowego Jezuitów.  W 1980 roku – pełniąc funkcję dyrektora mieszczącego się obok szkolnego domu kultury – obecny wiceprzewodniczący Rady Miasta wiedział o podsłuchu w pomieszczeniach klasztornych i współpracował ze służbami bezpieczeństwa – mówił sędzia Jarosław Kowalski.

– Mieliśmy do czynienia z kategorią współpracy kontaktu operacyjnego. Chodziło o to, aby utrzymać w tajemnicy fakt poprowadzenia kabla po zewnętrznej stronie budynku i zapewnić tajność funkcjonowania wzmacniacza, który zainstalowany był w budynku szkolnego domu kultury. W okresie współpracy umożliwiał przegląd, rejestrację pomieszczeń, informował o planowanych remontach, nowo zatrudnionych osobach, programie zajęć domu kultury. Wprowadzał również grupy instalacyjne – techników Wydziału „T” – dodał sędzia Jarosław Kowalski.  

CZYTAJ: Lublin: problem ze spóźnionymi oświadczeniami lustracyjnymi

Wiceprzewodniczący: niczego nie podpisałem

Przypomnijmy, że chodzi o oświadczenie lustracyjne z października 2010 roku. Kieroński miał napisać, iż w latach 1944-1990 nie pracował, nie pełnił służby ani nie był współpracownikiem ówczesnych służb bezpieczeństwa.

Wyrok sądu nie jest prawomocny.

Z wiceprzewodniczącym Rady Miasta Lublin nie udało nam się dziś skontaktować. Nie był obecny na rozprawie. Jednak w listopadzie 2022 roku w wypowiedzi dla Radia Lublin Stanisław Kieroński komentował sprawę podkreślając, że: „nigdy nie współpracował ze służbami PRL i niczego nie podpisał”.

Sąd: było 20 spotkań z funkcjonariuszem

W czasie odczytania wyroku sędzia przypomniał, że oświadczenie lustracyjne Kierońskiego zostało zakwestionowane przez Instytut Pamięci Narodowej, który – przedkładając zgromadzone w tej sprawie dokumenty – przede wszystkim archiwalne, ale również zeznania świadka – wniósł o stwierdzenie, że oświadczenie lustracyjne było niezgodne z prawdą. Jak ustalono, 1 grudnia 1978 r. Kieroński podjął pracę z zespole szkół im. Vetterów w Lublinie, był pedagogiem szkolnym i nauczycielem. Od 1 września 1980 r. objął stanowisko dyrektora szkolnego domu kultury przy ul. Dąbrowskiego 14 (współcześnie ul. Bernardyńska 14), który w tym czasie rozpoczynał działalność.

20 października 1980 r. funkcjonariusz Zdzisław Ungert spotkał się w gabinecie dyrektora z Kierońskim i uzyskał jego zgodę na pomoc w określonych czynnościach podejmowanych przez Służbę Bezpieczeństwa. – Wówczas to Stanisław Kieroński własnoręcznie napisał i podpisał zobowiązanie do zachowania w tajemnicy prowadzonych rozmów z funkcjonariuszem SB oraz ich treści – powiedział sędzia dodając, że dzień później Kieroński został formalnie zarejestrowany jako kontakt operacyjny o pseudonimie K.S.

Służba Bezpieczeństwa była zainteresowana – podał sędzia – utrzymaniem w tajemnicy istnienia podsłuchu w przylegających do domu kultury pomieszczeniach zajmowanych przez klasztor i kościół Towarzystwa Jezusowego przy ul. Królewskiej 9.  Sędzia poinformował, że Kieroński był dyrektorem domu kultury do 31 sierpnia 1983 r., kiedy podjął pracę w KW PZPR w Lublinie. SB zakończyła z nim współpracę 1 września 1983 r.

Jak wynika z teczki kontaktu operacyjnego o pseudonimie K.S., od 20 października 1980 r. do 25 sierpnia 1983 r. Kieroński odbył 20 spotkań ze Zdzisławem Ungertem. W ich trakcie umożliwiał funkcjonariuszowi przegląd, rejestrację pomieszczeń, informował o planowanych remontach, o nowo zatrudnionych osobach, programie zajęć domu kultury. Wprowadzał również grupy instalacyjne techników wydziału „T” KWMO i zapewniał im tzw. legendę, utrzymując, że są np. hydraulikami. – Te działania cały czas miały na celu ukrycie założonego podsłuchu i ochronę przed dekonspiracją, co z kolei umożliwiało SB inwigilację osób przebywających na terenie klasztoru ojców jezuitów  – przekazał sędzia, dodając, że jednym z nich był znany na przełomie lat 70. i 80. XX w. z działalności opozycyjnej o. Bronisław Sroka. – Ta osoba była szczególnie w zainteresowaniu ówczesnej SB – wskazał sędzia.

Jak podał, ze zgromadzonych materiałów archiwalnych wynika, że za udzielaną pomoc Kieroński otrzymywał gratyfikację materialną. Wręczono mu m.in. dwa kryształowe wazony, pokojową antenę telewizyjną, gazową zapalniczkę, ozdobną kasetę i linoryt. – Z funduszu operacyjnego SB opłacono za niego mandat za złe parkowanie, o co Stanisław Kieroński zwrócił się już na zakończenie współpracy – powiedział sędzia.

Stanisław Kieroński należy do Klubu Radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka, zasiada w Radzie Krajowej Nowej Lewicy. Według Biuletynu Informacji Publicznej IPN, od 1977 r. był członkiem PZPR, a w latach 1983-1987 był zastępcą kierownika Wydział Nauki, Oświaty i Postępu Naukowo-Technicznego Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Lublinie. Ma 76 lat.

RyK / PAP / opr. ToMa

Fot. archiwum

Exit mobile version