Cieszą oko turystów i przyczyniają się do oczyszczania z chwastów znacznego obszaru przy zamku w Janowcu – mowa o owcach, które już drugi sezon można spotkać na terenie janowieckiego oddziału Muzeum Nadwiślańskiego.
– Do moich 8 owieczek dołączyło 51, a jednym z ulubieńców jest Stefan – opowiada opiekunka zwierząt Ewa Wiktorowska. – Stefan jest o mnie bardzo zazdrosny, nie pozwala do mnie podejść innym owcom. Potrafi wchodzić mi na ręce. Masaż to dla niego najważniejsza sprawa. Żaden owies, tylko masuj plecki. To wielki zazdrośnik. Moje owce jestem w stanie poznać po głosie. Potrafią dawać rano czadu. Wołają, bo mnie słyszą. Rozmawiają i można poznać je po głosie, każda ma inny. Jeśli chodzi o nowe, to najczęściej odzywają się maluchy. One są najbardziej rozmowne, nawołują teraz swoje mamy, więc bardziej przez to. Ale są naprawdę dosyć spokojne. Myśleliśmy, że będzie trochę głośniej, ale nie jest źle.
CZYTAJ: Owce wróciły do Janowca [ZDJĘCIA]
Jaką rolę pełnią owce?
– Owce mają tu dwie role – wskazuje Dorota Szczuka, kierownik Oddziału Zamek w Janowcu. – Jedna jest taka, że wzbogacają krajobraz w części skansenowej. Choć nie tylko, bo planujemy przemieszczać je w sezonie. Drugą rolą jest rola historyczna, chodzi o powrót do pewnych tradycji pasterskich, które tutaj były. Pokazują to zdjęcia, relacje niektórych osób i zapisy w literaturze. Ich dodatkowa rola jest taka, że będą jak małe kosiarki. Mamy dużo terenów trawiastych. Zbocza wzgórza zamkowego są porośnięte drobnymi i większymi krzewami, więc owce będą nam pomagały w redukcji tej sukcesji zieleni.
– Cała moja rodzina pochodzi z Janowca. Dziadek przekazywał mi, że te wypasy owiec były tu mocno zakorzenione historycznie – przyznaje Łukasz Skowyra. – Myślę, że to dlatego, że mieliśmy bardzo dobrą bazę żerową dla tych zwierząt. Nadwiślańskie łąki, częste wylewy Wisły przyczyniały się do tego, że te pastwiska były bardzo bogate w zioła, w składniki mineralne, które wspomagały wzrost tych zwierząt. Z tego, co ustaliliśmy, w każdej rodzinie, która zajmowała się rolą, były owce. Kępy, które rosną przy Wiśle, były wycięte przez tę zwierzynę.
„Wiążemy z nimi dużą nadzieję”
– Te owce będą u nas dużo dłużej, więc wiążemy z nimi dużą nadzieję – mówi Ewa Wiktorowska. – Myślę, że uda się wprowadzić je też na skarpę, żeby objadały wszystkie roślinności, które tam trochę dokuczają, bo to krzewy. Ale one bardzo lubią te krzewy. Już widzieliśmy, że się nimi interesują. Będziemy próbować doprowadzić je do fosy. Tam też jest roślinność ciężka do skoszenia. Oczywiście jeśli będzie im smakować, bo tam jest specyficzny bluszcz. Trzeba sprawdzić, czy im posmakuje. Wbrew pozorom one też mają swoje smaki. Są takie rzeczy, których nie jedzą. Najbardziej lubią akacje. Jest tutaj najbardziej inwazyjna, ale niesamowicie im smakuje. Zaczyna pączkować ta, która została, ale skutecznie już ją skubią. Młoda jest najlepsza. Naprawdę jest co oglądać. Owce wyglądają pięknie, te maluszki są tak słodkie… To naprawdę niesamowity widok.
CZYTAJ: Owce zamiast kosiarek. Zwierzęta wróciły do Janowca [ZDJECIA]
Owieczki pod janowiecki zamek trafiły dzięki współpracy kazimierskiego muzeum z Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie. Zwierzęta będą na tym terenie do jesieni.
ŁuG / opr. WM
Fot. Zamek w Janowcu – oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym FB