„Jesteśmy wypychani z rynku”. Protest przewoźników w Dorohusku

506bc5ef f898 484e a644 6faf8831c022 2023 05 08 172220

Przewoźnicy protestujący przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku są gotowi przedłużyć blokadę drogi prowadzącą do tego przejścia. Protestujący nie są zadowoleni z decyzji strony ukraińskiej o zawieszeniu wymagań dotyczących norm środowiskowych wobec ciężarówek wjeżdżających do Ukrainy.

CZYTAJ: Ukraina: czasowe zawieszenie wymogu posiadania zezwoleń przez polskich przewoźników

Od dziś (08.05) polscy przewoźnicy mogą wjeżdżać do Ukrainy bez odpowiednich zezwoleń czy wymagań dotyczących norm środowiskowych. Decyzję w tej sprawie podjęło Ministerstwo rozwoju społeczności lokalnych i infrastruktury Ukrainy. Czasowe zawieszenie wymogu posiadania zezwoleń przez polskich przewoźników ma umożliwić odblokowanie przejścia granicznego Dorohusk-Jagodzin.

– Te decyzje nic nam nie dają – mówi jeden z protestujących przewoźników, Łukasz Białasz: – To nie jest żaden krok naprzód, a po prostu to, co powinno cały czas funkcjonować według ustaleń polsko-unijno-ukraińskich. Jesteśmy w kraju UE i to, co wcześniej Unia dogadała z Ukrainą, powinno nas dotyczyć, a nie, że my ładujemy towar w Niemczech, ciągniemy go na Ukrainę i dostajemy za to mandat. Sami sobie zaprzeczyli, bo w czwartek mówili, że takiego problemu nie ma, a wczoraj jednak jakieś zmiany wprowadzili.

Z protestującymi spotkał się m.in. wojewoda lubelski Lech Sprawka, który zapewnia, że wciąż trwają prace nad ustosunkowaniem się do przedstawionych mu postulatów przez polskich przewoźników.

CZYTAJ: Wojewoda rozmawiał z protestującymi przed przejściem granicznym w Dorohusku

– Prowadzę rozmowy między innymi z ministrem Weberem, który odpowiada za tę problematykę w Ministerstwie Infrastruktury. Nie wszystkie postulaty uda się spełnić, ale jeśli choć część, to być może uda się zakończyć protest przed zgłoszonym terminem 3 czerwca – mówi wojewoda. – Głównym postulatem, trudnym w bezpośredniej realizacji, będzie postulat przywrócenia zezwoleń, których termin zawieszenia niedawno rozpoczął następny bieg do 30 czerwca 2024 roku. To decyzja na poziomie Komisji Europejskiej. Wynika bezpośrednio z umowy między Unią Europejską a Ukrainą.

Stąd też ewentualne decyzje w tej sprawie powinny być podejmowane na poziomie Unii Europejskiej. Wracając jednak do kwestii postulatów, to branża domaga się również zakazu wjazdu naczep rosyjskich i białoruskich do Polski oraz powiązania przewoźników ukraińskich z odpowiednią normą emisji spalin. Jak twierdzą polscy przewoźnicy, ich protest dotyczy nieuczciwej konkurencji ze wschodu. – Jesteśmy wypychani z rynku – mówi Łukasz Białasz: – Oni w tym momencie ładują w Polsce towar, przewożą po Polsce ładunki komercyjne. Szukając ładunków na giełdzie robimy zapytanie o stawkę, piszemy swoją stawkę, za jaką moglibyśmy pojechać, to nam odpowiadają, że znajdzie się Ukrainiec, który pojedzie dalej.

– W kolejce stoi obecnie kilkaset ciężarówek i sięga ona miejscowości Srebrzyszcze – mówi oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Chełmie, komisarz Ewa Czyż. – Protestujący przepuszczają po pięć samochodów ciężarowych co godzinę. W pierwszej kolejności brany jest pod uwagę transport z pomocą humanitarną, żywością oraz przewożący paliwa, a także autokary przewożące pasażerów. Na obecną chwilę w kolejce do przejścia granicznego oczekuje ok. 500 pojazdów ciężarowych. Protest dotychczas przebiega spokojnie.

Protest polskich przewoźników w rejonie polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Dorohusku rozpoczął się 4 maja. Ma potrwać do 3 czerwca.

MaTo/ opr. DySzcz

Fot. archiwum

Exit mobile version