Śmigłowiec Mi-2, skuter śnieżny czy kości wielorybów – między innymi takie eksponaty będzie można obejrzeć w Muzeum Badań Polarnych w Puławach. Jutrzejsza (13.05) Noc Muzeów będzie pierwszym dniem powszechnego udostępnienia ekspozycji pierwszej tego typu placówki w Polsce.
Co można obejrzeć w puławskim muzeum?
– Wśród setek eksponatów pokażemy między innymi przedmiot pozyskany niedawno z tego terenu – mówi dr Andrzej Pawłowski z Muzeum Badań Polarnych w Puławach. – Zajęcia dydaktyczne rozpoczynamy od dźwięku dzwonu z jachtu „Sonda” Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, który pływał po Oceanie Arktycznym, czy też Morzu Arktycznym, jak to wcześniej określano. Jego kapitanem był pochodzący z Kazimierza Dolnego, Konstanty Pielak. Dzisiaj ma już 90 lat. Użyczył nam dzwon z jachtu, który już nie istnieje. Część wyposażenia udało się wcześniej zachować.
– Naszych eksponatów jest jeszcze niedużo – mówi dr Piotr Kondraciuk, dyrektor Muzeum Badań Polarnych w Puławach. – Ciągle pozyskujemy eksponaty, natomiast mamy bardzo dużo depozytów. Można powiedzieć, że kilka tysięcy. Na pewno przekroczyliśmy 2 tysiące obiektów. W tej chwili jako nasz najciekawszy eksponat mamy wystawiony śmigłowiec, ale niebawem przyjedzie tutaj łódź, która też uczestniczyła w badaniach polarnych. Jest to łódź “Dziunia”, która w tej chwili stoi w muzeum morskim na Helu. Będziemy rozwijali tę ekspozycję w dwóch etapach. Część będzie pokazywana na ekspozycjach stałych, część będziemy prezentowali na wystawach czasowych. Chcemy także stworzyć wokół muzeum ekspozycję plenerową, na której będzie można zobaczyć wielkogabarytowe eksponaty.
CZYTAJ: Puławskie Muzeum Badań Polarnych gromadzi eksponaty. Do placówki trafił zabytkowy śmigłowiec
– Może mamy niewiele, ale jest już pierwsza wystawa, tzw. startowa. Dotyczy uwarunkowań przyrodniczych obszarów polarnych – dopowiada dr Andrzej Pawłowski.
– Zaczynamy od wielorybów. Te najbardziej spektakularne, największe kości to kości żuchwy – wskazuje kustosz Tomasz Nakonieczny. – Te, które u nas są, mają prawie 4 metry. Ta żuchwa mogła pochodzić od osobnika, który miał ok. 30 metrów. Dalej są pingwiny. To może nie są największe osobniki, bo niektóre pingwiny mają nawet do 1,4 metra wysokości; te są akurat niewielkie. Kolejny eksponat to wół piżmowy. Robi wrażenie na zwiedzających.
“Tradycje polarne w Puławach są wielkie”
– Bardzo chętnie przyjdę tu z rodziną. Przychodzi tu wiele osób i przygląda się. Czytają wszystkie te tablice, bo u nas tego nie było. Wydaje mi się, że będzie dużo zwiedzających. Są tu bardzo ciekawe rzeczy – przyznaje jeden z mieszkańców.
– Cała koncepcja muzeum dojrzewała właściwie od lat – opowiada dr Andrzej Pawłowski. – Prawie 40 lat temu, kiedy odbywało się pierwsze sympozjum polarne w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, byłem świadkiem rozmów dotyczących powołania takiej placówki pod nazwą Muzeum Polarne w Kazimierzu Dolnym. Tradycje polarne w Puławach są wielkie. Stoimy przy tablicy poświęconej rdzennym ludom Arktyki. Zdjęcia i eksponaty, które mamy, zawdzięczamy osobie związanej z Puławami – prof. Aleksandrowi Kosibie. Był on nauczycielem geografii w Gimnazjum im. Księcia Adama Jerzego Czartoryskiego (dzisiejsze liceum), a później polarnikiem, profesorem m.in. we Lwowie. Właśnie z jego zbiorów, które przywiózł w latach 30. – bo organizował pierwszą polską wyprawę na Grenlandię – mamy tutaj i eksponaty, i szereg obiektów, które są wystawiane.
CZYTAJ: Puławskie Muzeum Badań Polarnych będzie mieć nową siedzibę [ZDJĘCIA]
– Wypada dodać, że Polska jest wśród 28 krajów, które mają swoje stacje badawcze na Antarktydzie. Na Spitsbergenie nasz kraj ma 5 stacji badawczych, więc to ogromny dorobek. Jesteśmy w czołówce liczących się badaczy. Mamy doświadczenie sięgające XIX wieku – podkreśla dr Piotr Kondraciuk.
Muzeum Badań Polarnych to jedyna tego typu placówka w Polsce. Znajduje się przy ulicy 4 Pułku Piechoty Wojska Polskiego w Puławach. Pamiątki związane z polarnictwem będzie można bezpłatnie oglądać w sobotę, 13 maja od godziny 15.00 do 22.00.
ŁuG / opr. WM
Fot. Łukasz Grabczak