Dziś (11.04) obchodzimy polskie święto radia. Upamiętnia ono uchwalenie 11 kwietnia 1923 dokumentu, dzięki któremu trzy lata później powstało w Polsce radio. Z racji tego święta reporterka Polskiego Radia Lublin sprawdziła wśród radiowych kolegów, jak zmieniła się ta praca na przestrzeni lat.
Dziś jest cyfrowo
– Zmieniło się wiele – mówi szef redakcji muzycznej Polskiego Radia Lublin Wiktor Jachacz. – Kiedyś było analogowo, teraz jest cyfrowo. Kiedyś były czarne płyty, kasety magnetofonowe. Wstawało się o czwartej rano, trzeba było być w radiu w okolicach piątej. Wkładaliśmy płyty do odtwarzacza kompaktowego. Kiedy piosenka się skończyła, zabieraliśmy z powrotem i następna piosenka. Ręczna robota. Trzeba było nad tym panować. Nawet taśma mogła się urwać albo zaplątać się w te wszystkie mechanizmy i wtedy był problem. Ale odpalaliśmy szybko drugi magnetofon.
CZYTAJ: Światowy Dzień Radia. Połączenie tradycji z nowoczesnością
– To był stary stół mikserski, bardzo wiekowy; magnetofony studyjne, taśmowe, magnetofony reporterskie kasetowe – mówi Artur Król, specjalista ds. informatyki, wcześniej realizator. – Zaczynałem od przegrywania nagrań reporterskich na dużą taśmę. Ta praca wymagała dużej wprawy. Kiedy dziś człowiek w komputerze montuje i się pomyli, to może cofnąć o ileś kroków. Wtedy było to trudniejsze. Chodziło o to, żeby w odpowiednim momencie umieć wystartować magnetofon, umiejętnie wyciszyć lub podejść z dźwiękiem czy muzyką, aby wszystko płynęło. W momencie, kiedy dochodziło się do wprawy, była to frajda.
Montaż na taśmach był koszmarem
– Montaż na taśmach był koszmarem – mówi Marek Nagnajewicz, pracujący w radiu od ponad 35 lat. – Cięcie tych taśm, składanie. Jeżeli się doszło po jakimś czasie, że to, co wycięliśmy, jednak przydałoby się w tym miejscu, trzeba było tego szukać.
– W ogóle program inaczej wyglądał – mówi Piotr Wierzchoń, realizator dźwięku. – Było mniej zajawek, mniej pozycji, mniej różnych małych rzeczy, natomiast teraz ten program jest szybszy. Więcej się dzieje na antenie.
CZYTAJ: Niezwykłe radio bez mikrofonów i nadajników. Radio Majdanek niosło nadzieję
– Dosyć dużo jeżdżę wozem transmisyjnym. Wcześniej to było oparte na radiolinii – mówi Krzysztof Kosior, realizator techniczny. – Łączność była ograniczona w zasięgu. Dłużej trwało przygotowanie wozu do transmisji. W tej chwili korzystamy z nowych rozwiązań technologicznych, jak łączność satelitarna czy LTE i mamy większy zasięg większy. Jesteśmy w stanie się połączyć praktycznie w całym regionie.
Nowe media
– Kiedyś wydawało nam się, że jeśli muzyka, to tylko przez radio – mówi Paweł Typiak z Radia Freee. – A teraz wiemy, że są serwisy streamingowe. Staramy się wykorzystać nowe media, nowe sposoby komunikacji do tego, aby być coraz lepszym i aby tworzyć coraz lepsze treści dla naszych słuchaczy. Nie jest to łatwe zadanie, ale chyba urodziliśmy się, żeby to robić.
Jak się tworzy treści na social media, ukazujące pracę od kulis? – Musimy w końcu pokazać jak wygląda radio. Pokazujemy jak najwięcej z siebie – podkreśla Paweł Typiak. – Takie rzeczy pozwalają wyciągać rękę do słuchacza i w drugą stronę. Mamy między sobą lepszą komunikację. Wcześniej tego nie było. Byliśmy jednostronnym medium. Dostawaliśmy listy, potem maile, czasem ktoś do nas zadzwonił, a teraz dostajemy odpowiedź na nasze pytanie w ciągu kilku sekund, co jest fenomenalne.
Samo radio się nie zmieniło
– Radio samo w sobie się raczej nie zmieniło. Bardziej zmieniło się to wszystko, co jest wokół radia – mówi Grzegorz „Chylu” Chyliński z Radia Lublin i Radia Freee. – To już nie jest taka magia, że jest kolega, który jest gdzieś za głośnikiem, którego nie widzimy, tylko słyszymy. Teraz coraz częściej widzimy prezentera, mamy z nim kontakt, możemy go spotkać. Ale często słyszę, że jest zderzenie z wizerunkiem prezentera i jego głosem. Czasami ta magia potrafi pęknąć – „ale ma pan fajny głos, a taki brzydki pan jest”.
CZYTAJ: 11 kwietnia – Dzień Radia
– Jest takie powiedzenie, żeby nigdy nie poznawać swoich bohaterów; zespołów, które najbardziej uwielbiamy; aktorów, w których jesteśmy zakochani. Rzeczywiście może tak być, że jeżeli ktoś bardzo mocno słucha radia i wyobraża nas sobie nas troszeczkę w inny sposób może się z jednej strony rozczarować, ale może też nie – podkreśla Paweł Typiak.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum