Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego to największe i najstarsze święto chrześcijan. To święto nadziei i odradzającego się życia.
POSŁUCHAJ: Monika Malec – „Młodzi i tradycja”
Podobnie jak dziś, kiedyś Wielkanoc rozpoczynała się mszą rezurekcyjną, która odbywała się wcześnie rano.
– Dawniej udział w rezurekcji wiązał się z pewnymi zwyczajami – mówi etnolożka dr. hab. Mariola Tymochowicz. – Na Lubelszczyźnie powszechne było przekonanie, że kto pierwszy dotrze z kościoła do domu, ten zapewni sobie, że szybko zakończy zbiory, żniwa. Przede wszystkim miało to zapewnić powodzenie na cały nadchodzący rok. W wielu miejscowościach panny i kawalerowie ścigali się z powrotem do domu, wierząc że kto z nich pierwszy dotrze, ten najszybciej będzie mieć wesele.
CZYTAJ: Kultywują tę tradycję od lat. Janowieckie bębny obwieszczą zmartwychwstanie Jezusa
Wielkanocne śniadanie poprzedzało podzielenie się jajkiem gospodarza z domownikami.
– Radość ze zmartwychwstania Chrystusa obwieszczały dzwony i wystrzały – mówi członek Stowarzyszenia Twórców Ludowych Michał Kowalik. – Były takie tradycje, gdzie strzelano z broni czy armat po to, żeby uczcić i dać znać światu, że Jezus już zmartwychwstał. Było więc nie tylko to bicie dzwonów, ale też głośne tradycje.
Na stole musiał pojawić się żur z kiełbasą, chrzan oraz drożdżowe baby i mazurki. W pierwszym dniu spotykano się tylko w gronie rodzinnym.
POSŁUCHAJ: Magda Grydniewska „Rodzinne opowieści przy wielkanocnym stole”
SzyK / InYa / opr. WM
Fot. pixabay.com