1:1 po dwóch meczach. Porażka koszykarek w drugim spotkaniu finału w Polkowicach

mid 23405706 2023 04 06 200120 2023 04 07 093331

Koszykarki Polskiego Cukru AZS-u UMCS-u Lublin przegrały na wyjeździe z BC Polkowice 62:80 w drugim meczu finału Energa Basket Ligi Kobiet. 

W przeciwieństwie do środowego spotkania, które lublinianki rozstrzygnęły na swoją korzyść mimo nienajlepszego początku, tym razem obiecująca w wykonaniu przyjezdnych była właśnie pierwsza kwarta. Potem jednak inicjatywę przejęły rywalki, o czym mówi rzucająca akademiczek Magdalena Ziętara.

– Taki już urok tego naszego sezonu, że albo zaczynamy źle i potem gonimy, albo właśnie gramy dobrze i potem tracimy gdzieś tę koncentrację. Wydaje mi się, że dużo lepiej gramy jeżeli te mecze zaczynamy słabiej i musimy gonić. Dzisiaj fajnie grałyśmy na początku. Dzieliłyśmy się piłką, trafiałyśmy rzuty. Jednak potem kilka błędów. Polkowice się nakręciły, trafiły szybkie trzy trójki. My trochę siadłyśmy, przestałyśmy grać swoją koszykówkę. Mamy swój pomysł w tej obronie. Chcemy, żeby młode zawodniczki z Polkowic oddawały jak najwięcej rzutów. Wczoraj to wyszło. Dziś niestety popełniłyśmy błędy. One były otwarte. Miały trzy czy cztery zawodniczki prawie z dwucyfrową zdobyczą punktową.

Najwięcej punktów dla lublinianek – 21 – zdobyła Natasha Mack. Na konto ekipy gospodyń 19 punktów zapisała Liliana Banaszak, której celne rzuty w drugiej kwarcie spotkania pomogły polkowiczankom wypracować przewagę.

– Tylko dzięki dziewczynom miałam dzisiaj dobrą passę. Wprowadziły dobrą energię na boisko. To one zaczęły dzisiaj biegać na początku pierwszych pięć minut. Tylko dlatego, że podawały mi dzisiaj piłki to miałam szansę skończyć te punkty. Wyszłyśmy dzisiaj totalnie inaczej zmotywowane. Musiałyśmy sobie trochę odbić tę wczorajszą przegraną. Byłyśmy bardziej agresywne w obronie, nawet w ataku, na zbiórce. Bardzo mi się podobało, jaką miałyśmy dzisiaj atmosferę w zespole.

– Byliśmy dziś słabsi – przyznał trener AZS-u UMCS-u Krzysztof Szewczyk. – Polkowice były lepsze dzisiaj, nie ma co ukrywać. Wiedzieliśmy, że wyjdą agresywnie, że mamy krótszą rotację. W tych drugich meczach, szczególnie z takimi zespołami jak Polkowice, mogą być problemy. Plus 25 zbiórek ofensywnych i to zdecydowało. Szczególnie na pozycji nr 4 oni mają przewagę atletyzmu, doświadczenia i to nas pokarało. Walczymy dalej. W play-offach nie ważne czy wygrywasz dwudziestoma czy jednym punktem. Każde zwycięstwo jest tak samo liczone i tyle. Jest 1:1.

Gra toczy się do trzech zwycięstw, a kolejne dwa mecze – we wtorek (11.04) i w środę (12.04) zostaną rozegrane w hali lubelskiego MOSiR-u.

CZYTAJ: Drugi mecz finałowy dla BC Polkowice. Lubelskie koszykarki nie sprostały rywalkom

JK

Fot. Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Exit mobile version