„Ten pojazd promuje uczelnię”. Polonez na gąsienicach na Politechnice Lubelskiej [ZDJĘCIA]

332707437 1208289333135799 4148251823488582290 n 2023 03 07 195126

Polonez na gąsienicach to kolejny nietypowy pojazd, który został przerobiony na Politechnice Lubelskiej. Prace nad autem prowadzi dr inż. Leszek Gardyński razem ze studentami.

– Dziś jest za mało śniegu, żeby jeździć na płozach, ale pokażemy, jak się je zakłada. Przypomina mi się analogia: był taki samochód skonstruowany na bazie Rolls-Royce’a przez inżyniera Kégresse’a dla Lenina w czasach rewolucji. Też miał z tyłu gąsienice, a z przodu płozy. Ten nasz Polonez przywodzi mi go na myśl, bo kiedyś model tego modelu był w „Małym modelarzu”. Oczywiście wykonałem go jako mały modelarz, który gdy dorósł, przerzucił się na skalę 1:1 – opowiada dr inż. Leszek Gardyński. 

CZYTAJ: Politechnika Lubelska ma nowy kanał. Życie uczelni w podcastach

– Samochód normalnie ma cztery koła, tu przed tylnymi napędowymi jest dołożone jedno ekstra po każdej stronie – mówi Sebastian Szmit, student drugiego roku na kierunku mechanika i budowa maszyn. – Część nadwozia musiała zostać wycięta, żeby to koło się zmieściło. Na kołach są nacięte gąsienice, które są spięte razem łańcuchem i które składają się z poszczególnych elementów – wyginanych płaskowników. Wygląda to jak taki half-track, czyli amerykański pojazd półgąsienicowy, który służył podczas II wojny światowej. Jednak ten nasz ma trochę inny system zawieszenia. Trzeba było zrobić tak, żeby nie kolidowało to z wałem napędowym i żeby jakoś się trzymało i na pierwszym zakręcie te koła się nie oberwały. To było najtrudniejsze. Niestety musieliśmy skrócić wydech, ale myślę, że to jego plus. Przynajmniej z daleka go słychać.

– Polonezy co prawda nie są już produkowane od przeszło 20 lat, ale jeszcze trochę ich wyprodukowali. Niektóre części zawsze można zaszpachlować, a jakieś części konstrukcyjne można wziąć z innych pojazdów – dodaje Sebastian Szmit. – Polonez nie był konstrukcją oryginalną, do jego budowy były wykorzystywane np. podzespoły z Fiata 125p. Można dokonywać takiej kanibalizacji. Gdy jest jakiś Polonez czy duży fiat, który już nie nadaje się do odratowania, można powyciągać z niego jakieś części: wał napędowy, dyferencjał czy koło. Gąsienice to taki autorski projekt. W terenie nasz pojazd radzi sobie lepiej, bo przez te gąsienice ma lepiej rozłożony nacisk. Nie zakopuje się i nie ślizga. 

– Te samochody nie cieszyły się za dobrą blachą, a tutaj udało się pozyskać pod kątem blacharskim całkiem zdrowy pojazd – zaznacza Karol Duda. – Ten akurat został uratowany. Polonezów powstało tak naprawdę ponad milion, ale jest ich już coraz mniej na drogach. Powstawały też różne prototypy Polonezów terenowych i nie tylko. Ale taki jak nasz jest tylko jeden.

CZYTAJ: Politechnika Lubelska: nowoczesne urządzenie pomoże zgłębić tajemnice materiałów

Chrzęści i dzwoni, ale „pomyka”

– To raczej pojazd wolnobieżny. Do tej pory zaryzykowałem na tych gąsienicach jazdę na trzecim biegu. Jakoś daje sobie radę. Chrzęści i dzwoni, ale „pomyka” – opowiada dr inż. Leszek Gardyński. – Raczej poruszam się na jedynce i dwójce. W zimie jeździliśmy na śniegu i właśnie po tym zmodyfikowaliśmy gąsienice, dołożyliśmy gumowe nakładki, żeby nie niszczył podłoża, zmieniliśmy położenie głównego łańcucha spinającego, żeby zmniejszyć deformacje gąsienicy przy najeżdżaniu na koło i zjeżdżanie na płaską część. Dla studentów pierwszego roku, którzy to ze mną robili, to była wielka frajda wyjąć stary silnik i włożyć nowy, próbować go dopasować. 

– Ten pojazd promuje uczelnię. Myślę, że po modyfikacjach, które wprowadzimy, możemy pomyśleć o jakichś pojazdach szerokiego zastosowania na jego podstawie, które poradzą sobie w ciężkim terenie. Mogłyby np. dostarczać lekarstwa na front, służyć do wyrębu czy transportu ludzi – wskazuje Sebastian Szmit.

W planach jest dołożenie napędu na przednie koła.

LilKa / opr. WM

Fot. Politechnika Lubelska Facebook

Exit mobile version