Dziesięciu pacjentom z zaawansowaną miażdżycą starają się pomóc lekarze w Nałęczowie. Specjalistyczne zabiegi, które mogą w czasie rzeczywistym obserwować inni lekarze – to praktyczna część międzynarodowej konferencji dotyczącej kardiologii inwazyjnej.
Mówiąc obrazowo, prof. Leszek Bryniarski ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie porównuje pracę kardiologów inwazyjnych do działań hydraulika, który musi poradzić sobie z rurą całkowicie zatkaną przez kamień. – Jeśli mamy rurę, to wiemy, gdzie jest jej początek, a gdzie koniec. Dość łatwo jest ją udrożnić. Natomiast my w angiografii widzimy początek zamknięcia i koniec; nie wiemy, jak ta tętnica biegnie – tłumaczy prof. Leszek Bryniarski. – Oczywiście mamy do tego szereg metod, takich jak tomografia komputerowa, żeby przed zabiegiem określić, jaki jest przebieg tętnicy. Jest szereg technik, które pozwalają nam wiedzieć, że poruszamy się w obrębie naczynia. Tak naprawdę musimy przejść przez ten zamknięty odcinek prowadnikiem, wyjść do właściwego światła, poszerzyć to naczynie i założyć stent, przywrócić prawidłowy przepływ. Wydaje się to banalnie proste, natomiast w praktyce jest to dość trudne.
CZYTAJ: Przeszczepy też od dawców niespokrewnionych. Nowy ośrodek w lubelskim szpitalu [ZDJĘCIA]
– Chodzi o to, by upowszechniać najskuteczniejsze metody leczenia – mówi szef Szpitala Kardiologii Inwazyjnej IKARDIA w Nałęczowie, prof. Jarosław Wójcik. – Od najlepszych zawsze warto się uczyć. Taka jest idea tej konferencji, tych warsztatów. Nikt na świecie nie ma 100 procent skuteczności w takich zabiegach. Najlepsi mają 90-92 procent. My staramy się od nich uczyć. Trzeba jasno powiedzieć, że na przestrzeni tych 14 lat, a więc wtedy, kiedy zaczynaliśmy, a dniem dzisiejszym, nastąpił przeogromny skok technologiczny w zakresie materiałów, którymi operujemy, ale także w zakresie technik operowania. Każdy rok przynosi coś nowego – od prowadników począwszy, po specjalne mikrocewniki, cewniki balonowe. Tu możliwości poprawy technologicznej jest znowu bardzo dużo.
– Wyzwań stojących przed współczesną kardiologią inwazyjną nie brakuje, ale największym są pacjenci z niewydolnością krążenia – wskazuje kierownik Zakładu Kardiologii Inwazyjnej w Katowicach, prof. Andrzej Ochała. – Co zrobić, żeby pacjentom, którzy przebyli jakieś epizody zawałowe czy podobne, nie rozwijała się niewydolność krążenia, serca, która jest dzisiaj dużym problemem. Trzeba odpowiednio wcześnie diagnozować i zapobiegać temu, żeby nie dochodziło do zawałów. A jak już dojdzie, żeby ewentualnie otworzyć tętnice, które są zamknięte i nie zaopatrują serca w krew, ale są bardzo dobrze ukrwione, dalej to serce pracuje. Chodzi o to, żeby poprawić to ukrwienie.
CZYTAJ: Niebezpieczne kleszcze. Są niemal wszędzie!
– Dzięki rozwojowi techniki co roku leczymy coraz to trudniejsze przypadki – podkreśla dr Daniel Rzeźnik z Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. – 10-20 lat temu nawet byśmy nie popatrzyli na takiego pacjenta. Aktualnie robimy bardzo zaawansowane, skomplikowane zabiegi. Między innymi dzięki temu, że mamy możliwość spotkać się na tak wysokim poziomie na takiej konferencji. Przede wszystkim podnosi się granica wieku, kiedy zaczynamy interwencje. Mamy pacjentów, którzy mają 80, a nawet więcej lat. Ogromnym wyzwaniem są zwapniałe tętnice wieńcowe. Im pacjent starszy, tym tego “wapnia” w tętnicach jest więcej. To bardzo duży problem dla naszego sprzętu, dla naszych działań. Musimy stosować różne techniki, łącznie z wiertarkami. Jest to rotablacja. Mówiąc obrazowo, musimy po prostu spiłować tę zwapniałą tętnicę, żeby można było przeprowadzić zabieg – zrobić to skutecznie i z dobrym wynikiem odległym.
– Żeby do takich sytuacji dochodziło jak najrzadziej, potrzebna jest profilaktyka – dodaje prof. Jarosław Wójcik. – A więc walka z czynnikami ryzyka miażdżycy: cukier, cholesterol, papierosy, nadciśnienie. Jeżeli to poprawimy, to być może konieczność wykonywania zabiegów nie będzie tak wielka jak obecnie. Niewątpliwie ważne są regularne kontrole, począwszy od lekarzy rodzinnych, którzy dysponują szeroką gamą możliwości, przez specjalistów, czyli kardiologów nieinwazyjnych, którzy muszą brać udział w prowadzeniu takich chorych, a kończąc na nas, czyli kardiologii inwazyjnej.
W konferencji uczestniczy na miejscu oraz zdalnie ponad 100 lekarzy.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum