Nowy, czwarty studyjny album Sama Smitha „Gloria” ani nie rzuca na kolana, ani też nie rozczarowuje. To po prostu kolejny zbiór zgrabnie napisanych, zaśpiewanych i zaaranżowanych piosenek. Ten artysta – zdobywca chyba wszystkich możliwych i statuetek – nie musi się wysilać i eksperymentować na kolejnych krążkach.
Jeśli do tego dodamy stały zespół współpracowników takich jak Max Martin, Los Hendrix czy Calvin Harris, to możemy być pewni, że po raz kolejny otrzymamy produkt na odpowiednio wysokim poziomie. W skali 10-punktowej – 7,5.
AM
Fot. nadesłane