Około 300 rolników protestuje w miejscowości Okopy na drodze krajowej numer 12 prowadzącej do przejścia granicznego w Dorohusku. Droga jest zablokowana przez ciągniki. Na przejściu granicznym wstrzymane zostały odprawy ciężarówek.
Protestujący kolejny raz domagają się m.in. większej kontroli transportów zboża technicznego oraz rozwiązania problemu niekontrolowanego napływu zboża z Ukrainy, który powoduje spadek cen w polskich skupach.
CZYTAJ: Środowiska rolnicze protestują przed przejściem granicznym. Chcą większej kontroli zbóż [ZDJĘCIA]
– Kontrole zboża zaczęły się dopiero w styczniu, a i tak prowadzone są sporadycznie – mówi koordynator protestu Piotr Olszewski. – Sporadycznie sprawdzana jest jakość tego zboża, które wpływa do kraju. Zboże było pozamakane, zbrylone, była wysoka zawartość mykotoksyn, które trafiły do paszy. Niektóre pszenice pojechały także do młynów. Mąka wróciła z Niemiec. Nie mamy na to dowodów, że ta mąka nie trafiła na polskie stoły. Skupy nie są zainteresowane kupnem naszego zboża. A my nie jesteśmy zainteresowani sprzedażą po tej cenie. To zboże, które wyjechało, musi opuścić nasz kraj. Innego rozwiązania nie ma.
– Sytuacja jest taka, że my już się nie obawiamy tylko o sprzedaż tych plonów, które mamy z ubiegłego roku, ale także o przyszłe żniwa – mówią protestujący rolnicy. – Ponieważ nasze zboże zalega w magazynach. Wygląda na to, że 10 milionów ton zboża w Polsce zostanie na następne żniwa, a my sobie jeszcze beztrosko sprowadzamy zboże z Ukrainy. Chłop jest tak nauczony, że czy się opłaca czy nie, chłop będzie robił żniwa. Co nam pozostało? Za coś trzeba żyć. Z ministrem rozmawialiśmy w sierpniu i kazał nam trzymać zboże do końca roku, żeby była większa cena za to. Posłuchaliśmy. Straty są rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Protestujący, w porozumieniu z policją, przepuszczają jedynie autokary i pomoc humanitarną oraz transporty z paliwem i żywym zwierzętami. Akcja ma potrwać do piątku do północy.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. Ewelina Kwaśniewska