Leśnicy i policjanci apelują do odwiedzających lasy o zwracanie uwagi na wnyki, które rozstawiają kłusownicy. Metalowe linki to zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale także dla ludzi.
– W ubiegłym roku w całym województwie zatrzymanych kłusowników było ponad 40 – mówi Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Ostatni przypadek takiego przestępstwa miał miejsce w okolicach Opola Lubelskiego pod koniec stycznia. Była to wspólna realizacja z Państwową Strażą Łowiecką. Zatrzymaliśmy 48-latka, który w pobliżu swojego miejsca zamieszkania miał porozstawiane wnyki. Także podczas przeszukania jego posesji policjanci zabezpieczyli wnyki, narzędzia służące do kłusownictwa, tusze dzikiego zwierzęcia, jak również ich poroża – dodaje.
– Kłusownictwo w Polsce było i jest zakazane. Niestety ten niedopuszczalny i wysoce nieakceptowalny sposób wejścia w posiadanie zwierzyny był, jest i będzie – mówi Kamil Mika, komendant straży leśnej w Nadleśnictwie Lubartów.
Po schwytaniu we wnyki zwierzęta umierają w cierpieniu
– Na pewno mamy tutaj do czynienia z kłusownictwem na zwierzynę łowną. Najczęściej jest to zwierzyna płowa, czyli kłusownictwo na sarny i jelenie. Jest to taka zwierzyna, którą po schwytaniu kłusownik jest w stanie zabrać z tego miejsca. Są też takie przypadki, że łoś wejdzie i się zaplącze. Z łosiem jest większy problem, bo jest duży, ale kłusownicy polują też na dziki i ptactwo – mówi Sebastian Pachla, specjalista służby leśnej ds. ochrony mienia w rejonie Lasów Państwowych w Lublinie. – Najbardziej popularne metody kłusownictwa to wnykarstwo, czyli jest to drut z jakąś pętlą, w którą zwierzyna wchodzi i ona się zaciska powodując śmierć zwierzyny lub jakieś metalowe linki. Wnyk powoduje to, że zwierzyna umiera w cierpieniu. Ona się męczy, bo się kaleczy – dodaje.
– Na terenie Ośrodka Hodowli Zwierzyny Rawityn niestety schwytał się we wnyka wilk. Konał długie dni. Pętla wnyka znajdowała się na obręczy miednicy. Wiemy, że on wył i skomlał od osób z miejscowości, w której się schwytał. Wnyk jest niebezpieczny nie tylko dla zwierząt, ale też dla ludzi. W trakcie patrolu pieszego przez gęsty młodnik na mojej szyi poczułem zaciśniętą pętlę wnyka. Uratowało mnie to, że miałem grubą odzież zimową – podkreśla Kamil Mika, komendant straży w Nadleśnictwie Lubartów.
– Strażnicy leśni z terenu Regionalnej Dyrekcji wykorzystują zaawansowany sprzęt, jaki mają w posiadaniu, czyli np. fotopułapki, kamery, jak i coraz częściej drony. Miejmy nadzieje, że ten niechlubny proceder z roku na rok będzie malał, a z czasem zostanie całkowicie wyeliminowany – mówi Sebastian Pachla.
Co zrobić, gdy zauważymy wnyki w lesie?
– Nasza prośba i apel, aby tych wnyków i urządzeń kłusowniczych nie ściągać. Jedyne, co możemy zrobić, to unieszkodliwić to urządzenie poprzez rzucenie gałęzi w taki sposób, który uniemożliwi schwytanie zwierzyny. Następnie należy powiadomić straż leśną lub policję – podsumowuje Kamil Mika.
Za samo posiadanie wnyków, czyli także wyniesienie ich z lasu, grozi kara do roku pozbawienia wolności. Z kolei kłusownictwo zagrożone jest pięcioletnim więzieniem.
FiKar / opr. DomKla
Fot. pexels.com