W Lublinie przebywa grupa 50 ukraińskich dzieci, które straciły swoich ojców na wojnie. Pobyt zorganizowała parafia pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli, ukraińska organizacja “Dzieci Niebiańskiego Legionu” i chełmski oddział Międzynarodowego Stowarzyszenia Policjantów.
CZYTAJ: Szukają rodzin polskich ochotników, którzy zginęli na wojnie w Ukrainie
– Chcemy być przy tych dzieciach, żeby czułe, że nie są same – mówi kierownik organizacji Rusłan Telibski. – W tej grupie 80 procent to dzieci, które straciły ojców w 2022 roku. To wielki stres. Teraz jest u nas ponad 500 takich niepełnoletnich dzieci i ponad 200 pełnoletnich. Z tego powodu byle jaka atrakcja, wyjazd, wycieczka to gwarancja tego, że będzie światło, nie będzie rakiet i syren, dodatkowego stresu. Każde dziecko tego potrzebuje.
“Można powiedzieć, że to rehabilitacja psychologiczna”
– Chcieliśmy też w czasie tego pobytu w Lublinie, gdzie parafia zaprosiła ich na cały dzień, dać im szanse na zabawę i edukację – bo będą również na Zamku Lubelskim – oraz by mogli zaczerpnąć od nas, Polaków ciepła i miłości – mówi ks. Mirosław Ładniak, proboszcz parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Lublinie. – Myślę, że to jest najważniejsze, żeby wiedzieli, że jesteśmy razem z nimi. Mam nadzieję, że te wszystkie atrakcje pomogą dzieciom choć na chwilę zapomnieć o wojennej traumie, a jednocześnie doświadczyć tego, że jesteśmy dla nich otwarci i życzliwi, wspierając ich na każdym kroku.
– Bardzo nam się podoba ten wyjazd. Organizator tego wydarzenia robi niewiarygodne rzeczy. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni. Byliśmy w wielu miejscach, robiliśmy sobie zdjęcia. Jest bardzo fajnie – mówi jedno z dzieci.
– Dla nich to ważne, ponieważ nawet tylko przez tydzień będąc w Polsce mają możliwość zobaczyć coś innego, skupić się na innych rzeczach, pobyć z dziećmi, które przeżywają to samo – mówi pani Natalia, żona zmarłego żołnierza. – Można powiedzieć, że to rehabilitacja psychologiczna. Rozmawiają ze sobą, dzielą się swoim bólem, zmartwieniami czy strachem. Czują się lepiej, kiedy mają możliwość podzielić się z kimś własnymi emocjami.
– Uważam, że ta inicjatywa jest bardzo fajna – mówi pani Anna, wolontariuszka. – Dzieciom i ich mamom potrzebny jest taki odpoczynek, by odpocząć od ciągłych spraw i nie myśleć o tym, że trzeba zrobić śniadanie czy coś innego. Na pewno teraz też się martwią, ale wiedzą, że ich dzieci są bezpieczne. Też jestem mamą. Moje dzieci tu są. Doskonale wiem, jak często chce się odpocząć, choćby tylko przez godzinę.
– Bardzo mi się podoba. Smacznie tu gotują, są dobre warunki. Ważne jest dla mnie to, że o nas nie zapominają – mówi jedno z dzieci.
Dzieci Niebiańskiego Legionu
– Staramy się nie poruszać tego tematu, żeby nie sprawiać im bólu. Nie mówimy nawet przy nich, że dzieci poległych żołnierzy, bo to jest ciągły stres – zaznacza Rusłan Telibski. – Dlatego nazywamy ten projekt łagodnie i metaforycznie „Dziećmi Niebiańskiego Legionu”. Są zawodowi psycholodzy, którzy tu pracują, a naszą misją jest być z nimi, bawić się, żeby nie myśleli o tej tragedii.
– Dla mam, których mężowie zginęli w 2022 roku to też możliwość przeżycia żałoby, popłakania w domu – podkreśla pani Anna. – One nie chcą, żeby ich dzieci widziały łzy i starają się ukryć swoje emocje. Ale przecież wiemy, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. One też powinny mieć swój czas, by przeżyć tę stratę i nie bać się, że w każdej chwili może wejść do pokoju dziecko. Teraz mają czas dla siebie.
– To jest bardzo ważne, że mogę tu być – mówi Maksym z Łucka. – Dla mnie to możliwość odpoczęcia od ciągłego odłączania prądu, alarmów i wiadomości. Teraz wszystkiego tego nie słyszę i nie widzę. Czuję się o wiele lepiej. W domu jest bardzo nieprzyjemnie – dodaje.
– Myślę, że Polacy mają naprawdę otwarte serca i nie jeden raz sobie to udowadnialiśmy. Nie zmęczyliśmy się tym, że to już trwa prawie rok. Okazuje się, że nasze serca ciągle są gorące. Cieszę się, że moja parafia może brać w tym udział – mówi ks. Mirosław Ładniak.
CZYTAJ: Wsparcie dla ukraińskich żołnierzy. Ostatni dzień zbiórki włóczek
– Chcemy podziękować wszystkim, którzy pomagają, modlą się za nas, dają potęgę, siłę, pieniądze, agregatory, żeby przyspieszyć nasze wspólne zwycięstwo. Bo to jest na pewno wspólne. Chodzi tu nie tylko o los Ukrainy i naszego narodu, ale i los całej Europy – mówi Rusłan Telibski.
– Mimo tego, że stracili bliskich, rozumieją dlaczego tak się dzieje – mówi pani Natalia. – Wiedzą, że ich ojcowie oddali swoje życie za Ukrainę, za to, żebyśmy żyli w pokoju, żeby działania wojenne nie przeniosły się na inne kraje.
Łącznie organizacja “Dzieci Niebiańskiego Legionu” pod swoją opieką ma około 700 dzieci.
InYa/ opr. DySzcz