Koszykarki AZS UMCS Lublin pokonały faworyzowany hiszpański Casademont Saragossa 69:66 (12:13, 10:7, 21:20, 26:26) w pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu Europy. Lublinianki poprowadziła do zwycięstwa Sparkle Taylor, która rzuciła 22 punkty.
Trener akademiczek Krzysztof Szewczyk cieszył się, że jego podopieczne przełamały się po trzech porażkach w polskiej ekstraklasie: – Styczeń był dla nas ciężki. Przegrywaliśmy spotkania. Wiedzieliśmy, że zwycięstwo jest potrzebne temu zespołowi, żeby podbudować morale. I to się udało. Jedziemy do Hiszpanii po zwycięstwo. To są tylko 3 punkty przewagi, ale mamy zapas. Wszystko jest otwarte.
Należy dodać, że była to dopiero pierwsza porażka zespołu z Saragossy w tych rozgrywkach Pucharu Europy.
Jak ważna była to wygrana dla akademiczek, podkreśla kapitan zespołu Aleksandra Stanacev: – Wszyscy wiemy, że za nami seria trzech porażek z rzędu w lidze. Dla nas było zatem szalenie istotne, żeby wygrać i zjednoczyć drużynę. Ekipa z Saragossy w tym sezonie prezentuje się naprawdę dobrze. Szybko wymienia piłkę, ma potężną centerkę, która przepycha się pod koszem. Starałyśmy się zagrać solidnie w obronie, lepiej niż w dotychczasowych styczniowych meczach. Przetrwałyśmy – śmieje się Aleksandra Stanacev. – Pojedziemy do Hiszpanii z myślą o awansie do kolejnej rundy.
Radości z wygranej nie ukrywała również skrzydłowa Aleksandra Zięmborska: – Cieszymy się, że do Saragossy jedziemy z 3-punktowym zapasem.
Rewanż w Hiszpanii w środę 1 lutego.
Natomiast inna polska drużyna – Enea Gorzów Wielkopolski – przegrała na wyjeździe w pierwszym spotkaniu tej fazy zmagań z izraelskim zespołem Elitzur Ramla 63:85 (19:23, 19:15, 11:25, 14:22).
JK / IAR / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska