– Mamy w 2023 r. 70 mld zł na waloryzację i dodatkowe świadczenia dla emerytów. Jest to możliwe dzięki mądrej polityce rządu – powiedział w czwartek (05.01) wiceminister finansów Artur Soboń (na zdj.).
– Mamy 70 mld zł na waloryzację i dodatkowe świadczenia dla emerytów w roku 2023. To jest możliwe dzięki mądrej polityce fiskalnej, rosnącej bazie podatkowej, uszczelnieniu systemu podatkowego, rozwojowi gospodarczemu – mówił Soboń podczas konferencji prasowej w Lublinie.
Polska wśród najszybciej rozwijających się unijnych gospodarek
Wiceminister finansów stwierdził, że przez ostatnie pięć lat Polska jest wśród najszybciej rozwijających się gospodarek w Unii Europejskiej.
– Jesteśmy liderem, jeśli chodzi o możliwość rozwoju gospodarczego. Wszystko to sprawia, że nasz PKB, który odziedziczyliśmy po poprzednikach – ok. 1,8 bln zł – dzisiaj już przekracza 3 bln zł, a – szeroko rozumiane – wydatki na rodzinę w 2023 r. to ponad 80 mld zł – wymienił.
Przyznał, że polska gospodarka i państwo zmagają się z kolejnymi szokami: covidowym, surowcowym, wojennym, spowolnieniem gospodarczym i wysoką inflacją. Dlatego – dodał – ważna jest polityka państwa nakierowana na wsparcie rodziny.
CZYTAJ: Sejm uchwalił nowelizację ustawy w sprawie waloryzacji emerytur i rent
Rekordowa rewaloryzacja
– Szczególnie w tym czasie widać, jak ważna jest polityka państwa, która od samego początku wzięła w jej centrum rodzinę rozumianą wielopokoleniowo, także poprzez wsparcie dla osób starszych – stwierdził. Dodał, że w 2023 r. emerytów czeka – ze względu na wysoką inflację – rekordowa rewaloryzacja, ale też 13. i 14. emerytura.
– To będzie rok, w którym nie tylko rewaloryzacja będzie rekordowa – ze względu na wysoką inflację, to jest blisko 42 mld zł – ale też 13. i 14. emerytura. Choć ta czternastka nie jest wpisana jako obowiązek ustawowy, ale przygotowujemy, aby ona była ponownie w tym roku wypłacona emerytom. To jest kolejne 28 mln zł – zapowiedział wiceminister. Dodał, że pomoc państwa dla osób starszych jest w tym roku szczególnie widoczna.
– To jest coś, co nas różni od poprzedników, którzy osoby starsze oszukali – stwierdził, nawiązując do wprowadzonej w 2012 r. przez rząd PO-PSL reformy zakładającej wzrost wieku emerytalnego. – Styl procedowania ustaw, jakie wprowadziły dla Polaków wiek emerytalny, który sprawiał, że kobiety musiały pracować 7 lat dłużej, to styl czystego oszustwa. To jest styl, w którym nasi poprzednicy traktowali Polaków – powiedział. Jak dodał, rząd PiS przywrócił wiek emerytalny do wcześniejszego poziomu 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Wprowadzona w 2012 r. przez rząd PO-PSL reforma zakładała wzrost wieku emerytalnego o trzy miesiące każdego roku, począwszy od 2013 r. Tym samym mężczyźni mieli osiągnąć docelowy wiek emerytalny (67 lat) w 2020 r., a kobiety – w 2040 r. Regulacja przewidywała też możliwość przejścia na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę. Miały do niej prawo kobiety w wieku 62 lat z co najmniej 35-letnim stażem ubezpieczeniowym – obejmującym okresy składkowe i nieskładkowe – oraz mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat i mieli co najmniej 40 lat stażu ubezpieczeniowego. Osoby, które przepracowały co najmniej 30 lat na roli, mogły również przechodzić na wcześniejszą emeryturę: w wieku 55 lat kobiety i w wieku 60 lat – mężczyźni.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum