Trudna sytuacja janowskiej stadniny. Są wyniki audytu

pm stadnina 120823 002 2024 04 17 172159

Dewastacja hodowlana i utrata renomy międzynarodowej – to wynika z audytu przeprowadzonego w stadninie koni arabskich w Janowie Podlaskim i Michałowie za lata 2016-2023. Zarząd Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa upublicznił wnioski z audytu, który zlecił zwolnionym za rządów Prawa i Sprawiedliwości prezesom stadnin Markowi Treli i Jerzemu Białobokowi oraz specjalistce do spraw hodowli koni Annie Stojanowskiej.

CZYTAJ:  Zła ocena sytuacji stadnin w Janowie i Michałowie. Co z tegoroczną aukcją Pride of Poland?

„Bezrefleksyjne sprzedawanie” i „nieprzygotowani ludzie”

– O losie najcenniejszych stadnin koni arabskich w Europie decydowali ludzie kompletnie nieprzygotowani do pełnienia powierzonych im funkcji – mówił, odczytując raport, Lucjan Zwolak, zastępca dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, której to instytucji podlegają stadniny. Dodał, że negatywne skutki zmian na stanowiskach prezesów stadnin doprowadziły do skomplikowanej sytuacji hodowlanej i finansowej stadnin.

– Przez ostatnie 7 lat konie z polskich stadnin były wyprzedawane za ceny nieadekwatne do ich jakości i wartości. W tym sprzedawano egzemplarze, które nigdy nie powinny opuścić Polski z uwagi na fakt, że nie zostawiły potomstwa lub były zbyt cenne z punktu widzenia utrzymania hodowli na światowym poziomie. Precedensowe stało się bezrefleksyjne sprzedawanie ostatnich reprezentantów linii i rodzin – stwierdził Lucjan Zwolak.

CZYTAJ: W janowskiej stadninie rozpoczął się czas źrebień [ZDJĘCIA]

– Zwolnienie w 2016 roku wieloletnich, cenionych na świecie prezesów stadnin – Marka Treli i Jerzego Białoboka – negatywnie wpłynęło na sytuację kadrową stadnin – podkreślał Zwolak. – Spowodowało to, że część świetnej załogi stadnin w Janowie i Michałowie odeszła bądź nie chciała brać udziału w dewastacji hodowli lub została wyrzucona.

Zastrzeżenia do funkcjonowania stadniny już dużo wcześniej miała prof. nauk rolniczych, hodowca koni Krystyna Chmiel: – Cały czas „bombardowałam” (zastrzeżeniami) kolejne autorytety. Nie słuchano mnie. To samo, co oni teraz mówią, powtarzałam przez cały czas. Chodzi o to, że klacze, które nie pozostawiły swoich kontynuatorów w  linii żeńskiej nie powinny być do tego momentu sprzedawane. Tak samo trzeba zwrócić uwagę, żeby nie doszło do wygaśnięcia polskich rodów męskich, których jest siedem.

Aukcja bez presji

Aukcja koni arabskich Pride of Poland odbędzie się również w tym roku. Wcześniej pojawiły się wątpliwości, co do organizacji tego wydarzenia. Było to związane z wyprzedażą cennych klaczy. Dyrektor generalny KOWR Henryk Smolarz tłumaczył, że w tym roku na aukcji nie będzie presji na osiągnięcie spektakularnych wyników. Dodał też, że chciałby, aby aukcja była okazją do odbudowy dobrego imienia polskiej hodowli i stadnin.

– To zamieszanie, które było w związku z aukcjami, z silną presją na efekt i na kwoty, które będą uzyskiwane, doprowadziły do zubożenia zasobu hodowlanego, który mógłby być przeznaczony na zbycie. Dlatego zapadła decyzja, że oprócz koni, które będą planowane do wystawiania na aukcji, wystawione będą również zarodki, co jest tendencją ogólnoświatową. Tego typu aukcje i handel się odbywa. Nie unikniemy tej sytuacji. Ma to też na celu oszczędzenie cennych z punktu widzenia hodowlanego klaczy z naszych zasobów – tłumaczył Henryk Smolarz.

Plany wystawiania zarodków na aukcje krytycznie oceniła prof. Chmiel twierdząc, że może to negatywnie odbić się na zdrowiu klaczy.

Najważniejsza odbudowa renomy

Tymczasem dyrektor generalny Henryk Smolarz zapowiedział, że stadniny otrzymają dodatkowe wsparcie ekspertów. Zapewnił też, że obecnie najważniejsza jest odbudowa renomy polskiej hodowli. A to może potrwać nawet kilkanaście lat. – Będzie znaczące wsparcie, jeśli chodzi o specjalistów, ekspertów, hodowców, aby bezpośrednio zarządzający stadninami mieli duże wsparcie ze strony osób, które na bieżąco i nie na umowy zlecenie przez cały czas będą pilnowały hodowli.

Doradzać janowskiej stadninie będzie jej wieloletni były prezes Marek Trela, który na stałe mieszka i pracuje w Jordanii. Jak przyznaje Trela, który przygotował audyt, plan naprawczy jest konieczny. – Nie ukrywam, że gdyby nie trzeba było niczego naprawiać, gdyby wszystko było genialnie, tak jak niektórzy ministrowie mówili, nikt by nas o taki audyt nie prosił. Mam nadzieję, że Janów wróci na należne miejsce. 

Janowska stadnina liczy ponad 400 koni.

Stadniną od czasu zwolnienia Marka Treli zarządza już siódmy prezes.

MaT / opr. AKos

Fot. archiwum

 

Exit mobile version