Jan Olbrycht o zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego

437914768 821728936435173 392279365307650525 n 2024 04 25 184447

Obchodzona wczoraj (24.04) w Parlamencie Europejskim w Strasburgu 20. rocznica poszerzenia Unii o dziesięć państw, a wśród nich Polskę, to okazja do tego, by efekty naszego członkostwa podsumowali europosłowie różnych frakcji. Rozmawiał z nimi podczas ostatniego w tej kadencji posiedzenia Parlamentu Jacek Bieniaszkiewicz. 

Jan Olbrycht po 20 latach, czyli od początku obecności Polski w Unii Europejskiej, zasiadał w ławach europoselskich, jako deputowany z ramienia Platformy Obywatelskiej we frakcji Europejskiej Partii Ludowej, Chrześcijańskich Demokratów, samorządowiec, a w parlamencie członek Komisji Budżetowej, pracujący nad po kolei wszystkimi wieloletnimi budżetami Unii. Panie pośle, nie będzie Pan kandydował na kolejną kadencję, więc tym bardziej cenna może być Pana opinia o zbliżających się czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego.

– Wybory do Parlamentu Europejskiego co pięć lat są tak naprawdę jedynym wielkim starciem, my to nazywamy rodzin politycznych, czyli tych wielkich grup politycznych, na poziomie europejskim. Co prawda wybory przebiegają w każdym państwie, argumenty, których się używa, są bardzo lokalne, narodowe, ale skutek jest dla całej Unii. Bo zależnie od tego, kto wygra te wybory w skali całej Unii Europejskiej, to będzie wpływało na podział głównych stanowisk – kto będzie przewodniczącym Komisji Europejskiej, kto będzie przewodniczącym Rady Europejskiej, przewodniczącym Parlamentu Europejskiego i wysokim przedstawicielem. I to może w sposób znaczący wpłynąć na sposób organizacji Unii Europejskiej w przyszłości. Bo na dzisiaj to wcale nie jest takie do końca pewne. Na dzisiaj mówimy o tym, że to będzie może Ursula von der Leyen. Zobaczymy, nikt jeszcze do końca nie wie. Także myślę, że warto, żeby osoby, które idą 9 czerwca do głosowania, wiedziały, że biorą udział w akcji naprawdę europejskiej, że głosują na konkretnego człowieka, konkretną partię, ale skutek tego może być bardzo poważny dla całej Unii. To jest kwestia, jak myślimy o Unii Europejskiej, czy chcemy ją wzmacniać, czy nie, w szczególności w kontekście wojny. Jeżeli trwa przy naszych granicach wojna, Unia musi się trzymać razem. Wiadome jest, że Putin chce zrobić wszystko, żeby Unię osłabić bądź rozbić. W związku z tym środowiska, które będą chciały ją osłabić, niestety w tej sytuacji, w której jesteśmy, bardzo działa to niekorzystnie. Trwa wojna i chodzi o to, żeby tych 27 premierów siedziało przy stole razem i żeby nikt nie wstał ani nie układał się z przeciwnikiem i żeby wszyscy byli razem, nawet jeżeli się bardzo różnią, kłócą i mają inne interesy narodowe. To ważne, że są razem i że chcą być razem, i że razem wypracują jakieś stanowisko. To w dużym stopniu zależy od wyniku tych wyborów. To środowisko skrajnie antyeuropejskie będzie większe, bo populiści bazują na takiej sytuacji trudnej, ale nie przypuszczam, żeby nadawało ton Parlamentowi. Środowiska proeuropejskie będą się trzymały raczej razem, natomiast te środowiska antyeuropejskie będą głośniejsze, będą mocniej akcentowały pewne rzeczy, ale ja jestem dobrej myśli, że to nie będzie takie wpływające na charakter całego Parlamentu. Zobaczymy – wyjaśnia Olbrycht.

To teraz proszę o ocenę tych minionych 20 lat. Jakie miejsce w Unii zajmowała i teraz zajmuje Polska?

– Jak zaczynaliśmy, to było bardzo pozytywnie. Polska postrzegana była z taką dużą nadzieją. Ja bym to określił, że trochę tu wszyscy myśleli, że my jesteśmy w ogóle taką solidarnością, że jak przychodzimy do Parlamentu, to przychodzimy z nowej rzeczywistości, jesteśmy przepojeni tą myślą solidarności, jesteśmy tacy otwarci, europejscy. Taki był początek, tak byliśmy przyjmowani i nasz punkt wyjścia był bardzo dobry. Byliśmy obdarzeni ogromnym zaufaniem. Po kilku latach trochę się pogorszyło. Polska odeszła od głównego nurtu, dołączyła się do nurtu takiego eurosceptycznego czy antyeuropejskiego. Mówię Polska, bo mówienie o tym, że rząd polski to niczego nie wyjaśnia, Polska jest krajem członkowskim. Myślę, że teraz wracamy do głównego nurtu już w innej sytuacji, w związku z czym trzeba będzie nadrobić pewne rzeczy, które straciliśmy. Moim zdaniem trochę straciliśmy ten kapitał, który mieliśmy na początku. Trochę zmarnowaliśmy to zaufanie, którym nas obdarzano. Co do Parlamentu Europejskiego, moim zdaniem zachowywał się racjonalnie w stosunku do zagrożeń, jakie były. To znaczy wtedy, kiedy dosyć szybko, podobnie jak Komisja Europejska reagował na COVID, reagował właśnie na kwestie zmiany ich sposobu finansowania. Kiedy reaguje na kwestie dotyczące Ukrainy, to moim zdaniem to są sukcesy, że Parlament umiejętnie się jednak zmienia i to są sukcesy Parlamentu. Parlament nie jest taką skostniałą instytucją, która ma pewne wypracowane rzeczy. Parlament jest w jakimś sensie elastyczny bardzo, więc ja myślę, że jego decyzje, nasze decyzje dotyczące i COVID-u, i dostosowania pieniędzy na przykład przy uchodźcach ukraińskich, szybko zapadały. One zapadały w ciągu dwóch, trzech tygodni, a to się w ogóle nie zdarza. Moim zdaniem to był duży sukces, że Parlament potrafił się tak zachować – dodaje Jan Olbrycht.

A porażka?

– Nie udało nam się chyba ponadpartyjnie uzgodnić w szczególności kwestii związanej z klimatem. Takiego, żebyśmy się wszyscy zgodzili. Jednak jest ogromna różnica zdań między środowiskami skrajnie ekologicznymi itd. I tutaj nie ma takiego jednolitego zdania, co moim zdaniem skutkuje w różnych potem konfliktach i innych rzeczach, konieczności poprawiania. To jest pewna porażka, ale to odzwierciedla trochę nastroje, jakie są w Europie – mówi Jan Olbrycht.

A czym się pan zajmie po tych 20 latach w Parlamencie Europejskim? Ma pan jakieś plany?

– Nie wiem, kończę jeden  typ pracy. Zobaczymy, komu się przyda moja wiedza, żeby komuś pomóc, doradzić, ale tak naprawdę chciałbym się poświęcić szerzeniu wiedzy o Unii Europejskiej, żeby wyjaśniać trochę, na czym to wszystko polega. Jest ogromny brak wiedzy. Ludzie nie rozumieją, o co chodzi w Unii Europejskiej, a jak nie wiedzą, to łatwo ich jest nastawić negatywnie na Unię Europejską. Jeżeli mogę się przydać w takim szerzeniu wiedzy, to bardzo chętnie. Ja poza tym jestem do dyspozycji. Nie mam planu B – mówi Jan Olbrycht.

To było podsumowanie dwóch dekad w Parlamencie Europejskim Jana Olbrychta, deputowanego z ramienia Platformy Obywatelskiej we frakcji Europejskiej Partii Ludowej Chrześcijańskich Demokratów.

JB / opr. AKos

Fot. Jan Olbrycht Facebook

Exit mobile version