Ekonomista o zmianie czasu: Oszczędności są niewielkie

kicia 1 2024 03 29 121636

W nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną śpimy godzinę krócej, bowiem przestawiamy zegarki o godzinę do przodu. Zmieniamy czas z zimowego na letni.

– Zmiana czasu po raz pierwszy została wprowadzona w określenie I wojny światowej przez Niemcy i Austro-Węgry i miała na celu uzyskanie oszczędności energii, głównie zużywanej na oświetlenie – mówił w Radiu Lublin ekonomista prof. UMCS Mariusz Kicia, dziekan Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Potem podobne zmiany wprowadziło wiele państw Europy.

– W większość z nich zrezygnowała z tego po I wojnie światowej. Natomiast problem pojawił się znowu w latach 70. XX wieku podczas kryzysu energetycznego. I od tego momentu zostaliśmy ze zmianą czasu w większości państw. Ale produkcja energii wtedy była zupełnie inna niż dzisiaj. Zużywanie paliw kopalnych po to, aby wygenerować energię do oświetlenia fabryk, biur i domów w całej gospodarce było bardzo kosztowne. Odbiorniki bowiem były bardzo energochłonne – mówi prof. Mariusz Kicia.

Według prof. Kici obecnie większość energii pochłaniają różnego rodzaju maszyny, urządzenia i sprzęty, a nie oświetlenie, dlatego ewentualne oszczędności, jakie można uzyskać na skutek zmiany czasu, są niewielkie, zwłaszcza że stosowane są już energooszczędne żarówki.

Cała rozmowa w materiale wideo:

W ostatnich latach w Unii Europejskiej trwała dyskusja nad możliwością zniesienia zmiany czasu. Miało to nastąpić w 2021 r. Prace nad projektem przerwała pandemia COVID-19. W 2021 roku Komisja Europejska zaleciła jednak państwom członkowskim kontynuowanie obecnych regulacji dotyczących zmiany czasu do 2026 r.

RCh / opr. ToMa

Fot. RL

Exit mobile version