Skąd wziął się grzyb w puławskim bloku? Mieszkańcy kontra spółdzielnia

rain stoppers 1461288 1280 2024 02 07 171347

Na zawilgocenie ścian i grzyb w mieszkaniu skarżą się mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Eustachiewicza w Puławach. Ich zdaniem to wina przeciekającego dachu. Innego zdania jest zarządca budynku – Puławska Spółdzielnia Mieszkaniowa.

Problemy od grudnia

– Poważne problemy zaczęły się pojawiać w grudniu – mówi Dominika Banaszek-Choroś. – W pokoju dziecięcym podczas opadów i roztopów, zwłaszcza w tym roku, bo było tego bardzo dużo, to się bardzo nasila. Co jakiś czas to wycieram, żeby sprawdzić, czy to wysycha, czy to się dalej będzie pogłębiać. Po dwóch dniach, kiedy to było wytarte, teraz wychodzi grzyb, pleśń i zacieki, jakby ktoś tam kawę wylewał. U sąsiadów dowiadywałam się, czy jest coś u nich na łączeniu pokoi. Oni wynajmują mieszkanie. Powiedzieli, że tak, ale sobie to zamalowują, bo są najemcami.

CZYTAJ: Sprawca napadów na sklepy w rękach policji. Grozi mu do 30 lat więzienia [ZDJĘCIA]

– My w spółdzielni jesteśmy wyczuleni na wszelkiego typu awarie typu zalaniowego, bo woda różnymi ścieżkami krąży – mówi Wacław Strzelec, prezes Puławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Czasami jest tak że wejdzie na dachu, a wyjdzie dopiero na drugim piętrze. Tutaj zrobiono wszystko, co było możliwe, żeby ewentualnie, jeśli jest jakaś usterka, to żeby ją naprawić. Mamy tu dokumentację człowieka, który ma uprawnienia budowlane i który to sprawdził. Naszym zdaniem nie ma takiej możliwości, żeby to było z dachu. Jest natomiast duża wilgoć w mieszkaniu. Trzeba je wietrzyć, suszyć i pozbyć się grzyba. Ze zdjęć, które pani pokazuje, rzeczywiście jest sam grzyb.

– Głównym punktem obronnym spółdzielni jest problem wilgotności w mieszkaniu – mówi Dominika Banaszek-Choroś. – Z tego co się dowiadywałam, to żeby sprawdzić, czy to jest wina dachu, zazwyczaj wpuszcza się gaz, żeby sprawdzić, czy gdzieś przechodzi. Tutaj takich czynności nie było podjętych, także nie wiem, na jakiej podstawie oni twierdzą, że jest to wina wilgotności.

„To jest niewłaściwe użytkowanie mieszkania”

– Osobiście byłem na wizycie. Cały poprzedni dzień padał deszcz i tego samego dnia padał deszcz – i te zacieki się nie powiększały, a przecież jak jest mały deszcz, to jest mały przeciek, a jak pada długotrwale i intensywnie, to wtedy zaciek się powiększa i trzeba podstawiać miskę, drugą, kolejną – mówi Tomasz Śliwiński, kierownik osiedla Wróblewskiego i Leśna. – A tu się nie zmienia skala tego zacieku. Naszym zdaniem ta wilgoć pojawia się z wykraplania się pary wodnej zawartej w powietrzu. Zawsze na tych ścianach zewnętrznych, szczególnie narożach, zimno najbardziej przenika. Zasada destylacji – wykrapla się ta wilgoć. To jest niewłaściwe użytkowanie mieszkania. Spółdzielnia ma obowiązek zapewnić prawidłowy stan techniczny budynku, w tym kanałów wentylacyjnych. Żeby wentylacja prawidłowo działała, musi być napływ powietrza. Wentylacja grawitacyjna – taka jest przewidziana w naszym budownictwie.

„Wentylacja była sprawdzana może z 40 razy”

Co w takiej sytuacji powinna zrobić właścicielka? – Zapewnić wymianę powietrza i zapewnić odpowiednią wilgotność względną powietrza w mieszkaniu – dodaje Tomasz Śliwiński.

– Wszystko jest sprawne – mówi Dominika Banaszek-Choroś. – Wentylacja była sprawdzana może z 40 razy, przez wszystkich. Bo próbowali zgonić na wentylację. To nie jest wina wentylacji.

– Jak będzie coś się dalej działo, to jesteśmy otwarci – mówi Wacław Strzelec. – Na dzień dzisiejszy wszystko wskazuje, że dach jest ekstra i nic się nie dzieje. Przy tych plastikowych oknach, doszczelnianych uszczelkami, jest jak w bańce i nie ma możliwości ruchu, a jak nie ma ruchu, to gdzieś się skrapla.

Właścicielka mieszkania nie zgadza się z diagnozą spółdzielni i przekonuje, że pomieszczenia są odpowiednio wietrzone. Sprawa prawdopodobnie skończy się w sądzie.

CZYTAJ: „Puławy i Skrzypce”: młodzi muzycy na mistrzowskim kursie

ŁuG/ opr. DySzcz

Fot. markusspiske/ pixabay.com

Exit mobile version