„To splot różnych kultur, tradycji i religii”. Pardes Festival przybliża kulturę żydowską

img 4114 2023 09 07 181249

Kazimierz Dolny, Parchatka i Zamość – to miejsca, gdzie dociera w tym roku ze swoim programem 11. edycja Pardes Festiwal – Spotkania z Kulturą Żydowską. Jest to próba przywracania pamięci polskich Żydów między innymi poprzez sięganie do historii oraz tradycji żydowskich miast i miasteczek.

– Od początku byliśmy festiwalem wędrującym – kilkakrotnie byliśmy między innymi w Muzeum Wsi Lubelskiej – przypomina dyrektor programowy tego wydarzenia Aleksandra Markiewicz. – Bywaliśmy w Skowieszynku pod Kazimierzem, gdzie odbywały się fantastyczne koncerty w teatrze „Klepisko”. Przez trzy lata eksplorowaliśmy Janowiec, a teraz czas przyszedł na Parchatke, którą mijamy nieustannie w drodze do Kazimierza. To miejsce niezwykłe. Te jej powiązania z rodem Czartoryskich i obecność tutaj Jana Piotra Norblina, który tak fantastycznie uwiecznił na swoich rysunkach to bardzo fascynujące założenie parkowe księżnej Izabeli – to było czymś, co trzeba było wreszcie podać do szerszej wiadomości, ale też przemycić wątki żydowskie, bo znając jego twórczość, wiemy, jak uważnie przyglądał się i dokumentował polską rzeczywistość i jej różne typy, również typy żydowskie.

CZYTAJ: „Wrzesień 1939”. Plenerowa lekcja historii na placu Litewskim [ZDJĘCIA]

– Właściwie połowa rysunków Norblina poświęcona jest Żydom – mówi Barbara Kenig z Muzeum Narodowego w Krakowie, Oddział Muzeum Czartoryskich. – On jak najbardziej pasuje jako portrecista.

Połowa mieszkańców Kazimierza przed wojną to byli Żydzi. A tutaj w Parchatce? – Nie mamy takich informacji. Na pewno Żydzi mieli żywe kontakty z mieszkańcami wiosek położonych w okolicach Puław, Kazimierza – mówi Andrzej Pawłowski, regionalista. – Także tutaj – tak jak w Kazimierzu, Puławach i okolicach – dzierżawili sady. Później te owoce, które były suszone na specjalnych lassach, eksportowali do Warszawy.

– Stąd pochodzimy i chciałybyśmy wiedzieć jak najwięcej. Pardes Festival trochę to przybliża. Jesteśmy tu nie po raz pierwszy – mówi odwiedzająca festiwal.

CZYTAJ: Indywidualne Konto Edukacyjne pomoże w rekrutacji na studia

– Kazimierski program jest bardzo bogaty. Inauguracja festiwalu odbyła się w Kazimierzu. To była lekcja historii „Śladami cmentarzy żydowskich” z prof. Andrzejem Trzcińskim. To był wyraźny sygnał, że tę pamięć trzeba pobudzić – dodaje Aleksandra Markiewicz.

– Fajnie, że to się przypomina – mówi Marcin Pisula, nauczyciel historii w Kazimierzu Dolnym oraz przewodnik turystyczny. – Że nie daje się zapomnieć o ludziach, którzy zostali w jednej chwili zabrani z tej naszej przestrzeni. Samych budynków zostało trochę, chociażby świetnie odnowiona synagoga i różne detale architektoniczne, malowidła, które się udało odtwarzać. Mamy jatki – budynki, które są w miejskiej przestrzeni. Są oczywiście cmentarze. Są pozostałości po cmentarzu przy budynku szkoły i przede wszystkim bardzo dobrze zachowany cmentarz przy ul. Czerniawy z kazimierską „ścianą płaczu”. To charakterystyczna budowla, która powstała w 1984 roku według projektu pana Tadeusza Augustynka. Jest to ściana składająca się z pozostałości około 800 macew.

CZYTAJ: Budowa świetlicy w Pulkach pod znakiem zapytania

– Festiwal jest splotem różnych kultur, tradycji i religii. Nie do końca jesteśmy tego świadomi. Ten festiwal służy temu, żeby może to uprzytomnić, żeby zachęcić do takiej gry z wyobraźnią i odtworzyć tamten niezwykły koloryt, w którym obecność żydowska była bardzo żywa poprzez język, kulturę, tradycje, dużą odrębność, która oczywiście była bardzo odczuwana, ale jednak było to sąsiedztwo – chrześcijan i Żydów – dopowiada Aleksandra Markiewicz.

Dziś (07.09) i jutro (08.09) festiwalowe wydarzenia zaplanowano w Kazimierzu Dolnym i okolicach. W weekend koncerty, spotkania i wykłady dotyczące kultury żydowskiej odbędą się w Zamościu.

ŁuG / opr. AKos

Fot. archiwum RL

Exit mobile version