„W swoich wymarzonych Himalajach został na zawsze”. Wspomnienie Zbigniewa Stepka

stepek 2023 08 17 172233

Na zdj. Zbigniew Stepek w trakcie wyprawy w Hindukusz, 1971 r. (ze zbiorów Z. Nasalskiego)

Mija 50. rocznica śmierci Zbigniewa Stepka. Dziennikarz Radia Lublin, literat i wspinacz górski zginął podczas pierwszej polskiej powojennej wyprawy w Himalaje, którą sam zorganizował. W hołdzie dla niego powstał tekst słynnego utworu Budki Suflera „Cień wielkiej góry”.

Audycje Zbigniewa Stepka wciąż znajdują się w naszych archiwach.

CZYTAJ: „To był niezwykły człowiek”. 50. rocznica śmierci Zbigniewa Stepka

„Był inny niż pozostali dziennikarze”

– Znałam Zbyszka 15 lat, bo rozpoczął pracę jeszcze w Ekspozyturze Radiowej pod koniec 1956 roku – mówi Kazimiera Błażewicz-Izdebska. – Był przede wszystkim bardzo pracowity i bardzo zdolny. Był po polonistyce na KUL-u i interesowała go przede wszystkim literatura. Pracował w Redakcji Kulturalnej.

– Był inny niż pozostali dziennikarze – mówi Maria Brzezińska, obecnie współpracownik Radia Lublin. – Atmosfera była tutaj taka koleżeńsko-towarzyska, rozrywkowa. Zbyszek w niej nie uczestniczył. Był człowiekiem poważnym, skupionym, stosunkowo małomównym, jak na dziennikarza radiowego, i bardzo umiejącym wykorzystywać swój czas. Miał ambicje pisarskie, zresztą potwierdzone nagrodami.

POSŁUCHAJ reportażu Katarzyny Michalak „Sam możesz wybierać los”

Na zdj. Zespół Polskiego Radia Lublin (Zbigniew Stepek stoi w drugim rzędzie pierwszy od lewej strony), 1959 r. (ze zbiorów K. Błażewicz-Izdebskiej)

„Cegły w plecaku”

– Przyszedłem do pracy w Radiu w lutym 1966 roku – mówi Tadeusz Karol Chwałczyk. – Zapoznawałem po kolei kolegów z poszczególnych redakcji, ale przypadł mi do gustu Zbyszek Stepek. Obaj mieliśmy takiego – nazwijmy to – bzika spoglądania na świat z góry, krótko mówiąc – ja poprzez to, że latałem w aeroklubie na szybowcach, a Zbyszek poprzez to, że łaził po tych szczytach.

– Zbyszek dostał nagrodę Komitetu ds. Radia i Telewizji za cykl audycji literackich – mówi Kazimiera Błażewicz-Izdebska.  – I za te pieniądze kupił sobie sprzęt wysokogórski. Pamiętam to doskonale. To był wielki plecak i on z nim przychodził do pracy. Mieszkał na LSM-ie. Okazało się, że w tym plecaku nosi cegły. Z każdym tygodniem tych cegieł było więcej, bo on je dokładał. Kiedyś chciałam to podnieść, z ciekawości, i nie dało się nawet o centymetr przesunąć tego plecaka, taki był ciężki. Mówił, że to jeszcze nic, że jak się idzie w góry i ma się na sobie kombinezon, to ten plecak jest jeszcze cięższy, a on musi zrobić zaprawę.

CZYTAJ: Z Lublina w Himalaje. Mija 50 lat od pierwszej powojennej wyprawy

Na zdj Zbigniew Stepek w Polskim Radiu Lublin, 1952 r. (ze zbiorów archiwum radiowego)

Wołały go góry

– Jemu ciągle chodziły po głowie Himalaje – mówi Tadeusz Karol Chwałczyk. – W tamtym okresie nie było rzeczą łatwą, żeby się wydostać gdzieś zagranicę, a w Himalaje to już w ogóle – marzenie. I tak doszło do zorganizowania pierwszej powojennej wyprawy. Zbyszek był jej kierownikiem. 17 sierpnia 1973 roku to był ten dzień, kiedy on razem z dr Grzązkiem poszli na penetrację szczytu, który miał oznaczenie CB13. To były Himalaje zachodnie.

– Powiedział, że jego góry wołają. A on słyszy. I później przyszła wiadomość – mówi Kazimiera Błażewicz-Izdebska. – Myśmy nie mogli uwierzyć w to, że on zginął. Czekaliśmy na lepszą wiadomość, że ta lawina go może gdzieś na bok zniosła, że go znajdą. Ale niestety. W tych swoich wymarzonych Himalajach został na zawsze, bo ciała nie znaleziono.

– Oberwała się bryła seraków – to są takie zlodowaciałe bryły z lodowca – mówi Tadeusz Karol Chwałczyk.

– Chyba byłam pierwszą osobą, poza naszym strażnikiem, która miała w ręku tę depeszę o jego śmierci – wspomina Maria Brzezińska. – To był wieczór. To było ze dwa albo trzy dni po siedemnastym, zanim ta depesza do nas dotarła. Jak to się mówi, nogi się pode mną ugięły. Nawet jak odchodził, powiedziałam, że „zawsze wracałeś, to i tym razem wrócisz”.

Na zdj. symboliczne krzyże poświęcone Zbigniewowi Stepkowi i Andrzejowi Grzązkowi pod lodospadem Batal, 1973 r. (ze zbiorów Z. Nasalskiego)

„Cień wielkiej góry” 

– Był typem romantyka – mówi wspinaczkowy partner Zbigniewa Stepka, Zygmunt Nasalski. – A w górach czasem trzeba być racjonalistą, realistą. Poza tym był znany w środowisku. Jego audycje i reportaże, Okienko literackie pozostaną na stałe w historii Radia Lublin. Zresztą radiowe studio w dalszym ciągu nosi imię Zbigniewa Stepka. Jego pamięć jest utrzymywana także poprzez m.in. symboliczną mogiłę przy ul. Białej w Lublinie.

– Adaś Sikorski, który doskonale znał pana Stepka zapytał, czy może napisać dla nas jeden z tekstów, które byłby poświęcony – w szerokim tego słowa znaczeniu – alpinistom – mówi Krzysztof Cugowski, muzyk. – Nam to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. I wtedy powstał tekst do piosenki „Cień wielkiej góry”. To piosenka, którą śpiewam do dzisiaj. Do ludzi to bardzo dociera. Tam są sformułowania absolutnie ponadczasowe. To jest ewidentnie o alpinistach i o tym, co to wszystko za sobą niesie.

Wyprawa i wypadek stały się też kanwą wydanej w 1976 r. książki  Romualda Karasia, który zebrał relacje członków wyprawy oraz korespondencję zaginionych z najbliższymi.

Na zdj. płyta upamiętniająca Zbigniewa Stepka na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie, fot. Anna Lisiecka

FiKar/ opr. DySzcz

Exit mobile version