„Wyzwanie” – rozmowa z Mayu, wokalistką japońskiej formacji Nemophila

noemp1 2023 07 20 122746

Rozmówki polsko-angielsko-japońskie to niezłe wyzwanie, nawet dla tak wytrwałego zapaleńca jak ja. Wywiad ten, na długo zanim jeszcze się rozpoczął, nosił znamiona czegoś w rodzaju radiowego „Mission Impossible”.

Najpierw management zespołu dłuższą chwilę zastanawiał się co to za kraj w Afryce, ta cała Polska. Potem trzeba było wymyślić jak sforsować długą i wysoką niczym Chiński Mur barierę językową, a na koniec oszukać czas, ustalając godzinę rozmowy tak, aby żadna ze stron nie musiała odbywać jej w środku nocy. Wszystko jednak udało się wręcz znakomicie i oto mogę zaprezentować Wam pierwszy w historii wywiad Japońskiej formacji Nemophila dla Polskich mediów. Na moje pytania odpowiadała, niezwykle sympatyczna, wokalistka grupy, Mayu.

Wywiad tradycyjnie udostępniam w dwóch formach: audio (z nałożonym tłumaczeniem PL) oraz tekstowym. 

 

Radio Lublin: Na początek chciałem pogratulować sukcesu i rozwoju zespołu. Zaczynałyście jako zespół który publikuje swoje wersje znanych, rockowych kawałków, na YouTube. Jak to się stało że nagle zaczęłyście tworzyć własne kawałki?

Mayu: No cóż, powodem dla którego zaczęłyśmy wrzucać covery na YouTube był fakt, żeby ludzie dowiedzieli się jakim zespołem tak naprawdę jesteśmy, kto go tworzy, jakie mamy umiejętności: to że potrafimy grać szybko na gitarach, to że basistka używa pięciostrunowego basu, to że Tamu, nasza perkusistka gra superszybkie twiny na stopie, to że ja umiem nieźle screamować. Pomyślałyśmy więc, że covery to świetna okazja żeby przedstawić się światu. Była to też okazja do pewnego przygotowania się, do poznania siebie i zorientowania się co tak naprawdę same potrafimy zrobić, jakiego rodzaju kompozycje obok coverów jesteśmy w stanie stworzyć. Wiedziałyśmy, że to będzie mocne, głośne, rockowe brzmienie, wypadkowe wszystkich tych bandów które coverujemy i których słuchamy na co dzień. 

RL: Waszym pierwszym hitem był kawałek “Oiran”. Byłyście zaskoczone, że ten numer tak świetnie sobie poradził w internecie a potem jako singel?

M: No tak, to była spora niespodzianka dla każdej z nas, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Z początku wydawało nam się że kawałek ma potencjał zostać czymś na kształt hitu w Japonii, ale okazało się że stał się hitem w wielu różnych miejscach na całym świecie. I to faktycznie było dość zaskakujące.   

RL: Po wydaniu 3 singli zdecydowałyście się wydać album “Revive”, który był zbiorem kawałków które dotychczas ogrywałyście na koncertach.

M: No tak, bardzo intensywnie przygotowywałyśmy się do nagrania pierwszej płyty. Grałyśmy dużo koncertów, intensywnie ćwiczyłyśmy w sali prób. Już na samym początku, ustaliłyśmy że będziemy bardzo ciężko pracować w tym zespole a celem jest wydanie pełnego, debiutanckiego albumu aby pokazać światu jakim zespołem jesteśmy. Będąc szczerą, musiałyśmy zrobić to wszystko w bardzo krótkim odstępie czasu i tak jak teraz o tym myślę, to wszystko było bardzo trudne i skomplikowane, niezwykłe wyzwanie. Ale cóż, udało się i okazało się że mamy w sobie naprawdę dużo siły. Jesteśmy bardzo szczęśliwe że udało się ten album przygotować i wydać.   

RL: Mam wrażenie że ogólnie nie lubicie marnować czasu: zaraz po wydaniu debiutanckiego albumu, przygotowałyście kolejny, “Seize the Fate”. Chciałyście pójść za ciosem? Tytułowo “schwytać los”? 

M: No tak, było dokładnie tak jak mówisz. Tytuł albumu “Seize The Fate” (“Chwytać Los”) to także tytuł piosenki – wpadła na niego Saki, nasza gitarzystka. W zasadzie każdej z nas, również i mnie, ten tytuł bardzo się spodobał. Zwykle jest u nas tak, że pierwszy kawałek na płycie jest tytułem całego albumu – na “Revive” mamy pierwszy “Revive”. Więc, tak jak mówiłam, bardzo spodobał nam się tytuł na drugi album, który w naszym przypadku oznacza ciężką pracę i dążenie do konkretnego celu, właśnie owo “chwytanie losu”. Myślę że ten numer ma niezwykle mocne przesłanie a tytuł dość mocne znaczenie, tak w kontekście piosenki jak i całej płyty. Wiesz, przyświecał nam taki cel, żeby zrobić jeszcze lepszy album niż ten pierwszy, co oczywiście było sporym wyzwaniem. Myślę jednak, że zrobiłyśmy kawał dobrej roboty i tym albumem udowodniłyśmy, ile jesteśmy warte, jakiego koloru tak naprawdę jest zespół Nemophila. Tak swoją drogą, drugi album jest znacznie bardziej wymagający technicznie jeśli chodzi o piosenki, więc wiele kawałków jest tu sporym wyzwaniem.   

RL: Nie tak dawno do internetu trafił teledysk do premierowego utworu “Night Flight”. Czy oznacza to, że 3 album jest w drodze?

M: Tak, nie mogę co prawda powiedzieć jaka będzie dokładna data wydania trzeciego albumu, ale tak, intensywnie pracujemy nad tym tematem. Staramy się nie zwalniać tempa, to oczywiście duże wyzwanie, ale staramy się temu wszystkiemu sprostać i pracujemy naprawdę ciężko, więc cóż, wypatrujcie newsów!

RL: Mayu, chcecie tego czy nie, ale Wasz zespół jest obecnie czołowym przedstawicielem japońskiego nurtu all-female rocka, czyli rocka granego wyłącznie przez dziewczyny. Jak myślisz, dlaczego to właśnie w Japonii kobiety grające rock czy metal stały się tak popularne? 

M: Szczerze? Nie jestem tego pewna dlaczego tak się dzieje, że Japońskie girls bandy zyskują popularność jako coś na kształt oddzielnego gatunku muzycznego. Tak naprawdę ja, jako dziewczyna stojąca na czele kobiecej kapeli rockowej, nie patrzę na to w ten sposób. Girlsband, boysband, skład mieszany, to w końcu tak czy inaczej zespół. Jeśli w składzie jest 5 facetów, nikt nie mówi: o, kapela z samymi facetami. Zespół to zespół i nie istotne czy tworzy go 5 dziewczyn, 5 facetów czy 2 facetów i 3 dziewczyny. Wydaje mi się że to tylko łatka stworzona na potrzeby mediów czy fanów, aby lepiej zareklamować czy określić dany band. Wydaje mi się że bierze się to stąd, zwłaszcza w Japonii, że kobiecy skład to jednak wciąż dość duży rarytas, zwłaszcza jeśli pomyślimy o tym w skali globalnej. Na świecie nie ma dużo tego typu składów, więc zapewne dlatego stworzono z tego coś na kształt oddzielnej marki.   

RL: Tak swoją drogą, zastanawiam się które kapele były dla Was najbardziej inspirujące? X Japan czy Show-Ya wydają mi się być oczywistą odpowiedzią, tak samo jak zapewne większość wykonawców których covery zamieszcza na YouTube… 

M: No tak, oczywiście bardzo szanujemy kapele których covery wrzucamy na YouTube. Oczywiście kochamy X Japan i Show-Ya, w Japonii to już legendy. Jeśli chodzi o Show Ya, to mamy tu sporo punktów stycznych: to także same dziewczyny, tak samo jest ich 5 w składzie, więc choćby ze względu na to łatwo było wziąć ich kawałki na warsztat. Oczywiście nie tylko zespół, ale piosenka jest ważnym aspektem tego, czy zdecydujemy się wziąć dany numer do opracowania. Większość kawałków które opracowujemy ja osobiście bardzo lubię, ale prawda jest taka że każda z nas ma swoje preferencje. Ja kocham Foo Fighters, Saki uwielbia Sekima II, Hazuki zasłuchuje się w Arch Enemy, Tamu wielbi Dream Theather a basistka, Haraguchi, słucha Slipknot. Każda z nas siedzi w metalu, ale ulubione kapele są jak widzisz różne i wydaje mi się że dlatego właśnie Nemophila jest dość unikatowa i ma swój niepowtarzalny kolor. W zasadzie cały czas pracujemy nad tym żeby zespół utrzymał swoją oryginalność, mogę powiedzieć że bierzemy to co najlepsze z naszych ulubionych kapel i staramy się stworzyć z tych elementów nasz własny styl.    

RL: Skoro już wspomnieliśmy o Show-Ya, chciałem zapytać o Wasze związki z tym ikonicznym japońskim bandem. Perkusistka, Miki Tsunoda nagrała z Wami kilka coverów a wokalistka, legendarna Keiko Terada ostro promuje Was w social mediach oraz podczas swoich aktywności koncertowych. Jak doszło do tej współpracy?

M: Tak, każda z 5 dziewczyn z Show-Ya to wspaniała osoba. Sprawa jest dość prosta. Pewnie nigdy nie byłoby możliwe spotkać się z nimi a już na pewno współpracować, gdyby nie fakt, że znalazłyśmy się pod skrzydłami tej samej wytwórni. Oczywiście Show-Ya to ogromny band w Japonii, jednak istnieje coś takiego jak relacja Sempai-Kohai, czyli coś na kształt Mistrz-Uczeń, gdzie ten bardziej doświadczony, znany, pomaga temu młodszemu, stawiającemu swoje pierwsze kroki. Nasza kultura zakłada też duży szacunek do starszych od siebie, co ma siłą rzeczy przełożenie w relacjach w naszej wytwórni. Tak więc dziewczyny, z uwagi na swoje doświadczenie, bardzo nam pomagają i wspierają, stąd ich gościnne występy w naszych klipach. Jest też tak że one naprawdę lubią naszą muzę a my kochamy ich kawałki, one lubią nas a my ich. Keiko, bardzo dużo słucha moich wokali, wiele mi podpowiada, jest dla mnie mentorką, bardzo mnie wspiera. Kiedyś nawet zaprosiła mnie do siebie do domu, słuchała moich historii przez jakieś 8 godzin, co było niesamowite! Keiko jest naprawdę świetną i życzliwą osobą.    

RL: Mayu, Wasz zespół stał się popularny także poza Japonią – zagrałyście trochę koncertów w Stanach Zjednoczonych a Wasze płyty wydawane są także przez angielską wytwórnię JPU Records. Opowiesz trochę więcej o odbiorze Waszej twórczości za granicą?

M: Na początku to muszę przyznać, że to dość zaskakujące że miałyśmy możliwość odbyć to tour w Stanach i że nasze kawałki stały się popularne także poza Japonią. To oczywiście wspaniałe móc grać dla ludzi w Stanach, odbyć tam tournee i grać te wszystkie koncerty – to niesamowite! Czasami myślę, że może nasze brzmienie jest bardziej lubiane i popularne poza Japonią? Kiedy grałyśmy trasę w Stanach, reakcja fanów, to jak bawili się pod sceną były naprawdę nieprawdopodobne! Ich energia strasznie nas napędzała i naprawdę jestem szczęśliwa że mogłam to przeżyć. Z drugiej strony w Japonii jest nieco inaczej – tam wszystko jest znacznie bardziej przygotowane, wyreżyserowane, jest z nami duża ekipa techniczna i tak dalej. Wybierając się za ocean to już całkiem inna historia, towarzyszą nam ludzie których nie znamy, nie mamy naszej ekipy, więc siłą rzeczy wszystko jest znacznie bardziej wymagające i trudniejsze do zrobienia. Ale z drugiej strony, to oczywiście bardzo wartościowe doświadczenie dla nas, wymagające, ale wspaniałe. 

RL: Nawet jeśli Wasz zespół reprezentuje nową generację metalowych zespołów, jest w Waszej twórczości kilka punktów, które pozostają niezmienne. Dla przykładu, po japońsku miksujecie angielskie tytuły i fragmenty tekstów z Waszym natywnym językiem. Wydaje mi się że to już trochę tradycja jeśli chodzi o kapele z Japonii. Powiesz mi z czego to wynika? 

M: Nasze kawałki to oczywiście w większości głośna, rockowa muza, klasyczne brzmienie. Od początku naszym założeniem była dostępność muzyki dla wszystkich, także poza granicami Japonii. Podstawową myślą dla mnie jest to, żeby zrobić dobry kawałek a nie to czy będzie on zgodny z jakąś narodową tradycją, jeśli w ogóle coś takiego istnieje. Chciałyśmy tworzyć muzykę dla każdego kto tylko będzie chciał jej słuchać, bez względu na to czy jest z Japonii czy jakiegokolwiek innego kraju na świecie. Myślę że to najlepsza odpowiedź na Twoje pytanie. 

 RL: Wasza muzyka wydaje się nie mieć granic – miksujecie klasyczny heavy metal, metalcore, thrash, elektronikę oraz elementy japońskiej muzyki kulturowej. Czy takie było od początku Wasze założenie czy może po prostu wychodzi to czysto spontanicznie?

M: Jeśli o mnie chodzi, kompletnie nie przywiązuje do tego wagi. Wydaje mi się że to bardzo spontaniczna kwestia. Musimy tu wrócić do czegoś o czym już wspominałam – chcemy robić po prostu coś fajnego. Możliwe że niektóre z dziewczyn starają się pracować nad swoimi kawałkami tak, aby były one bardziej zróżnicowane, ale wydaje mi się że kiedy jednak przychodzi co do czego, wychodzi to bardziej spontanicznie. Nigdy nie było tak, że przychodziłyśmy na próbę z zamysłem stworzenia kawałka w określonym stylu, to wszystko wynikało z nas niejako naturalnie. Jeden cel jaki nam w tym wszystkim przyświeca i zawsze przyświecał, to to żeby stworzyć coś fajnego, coś co będzie po prostu ‘cool’ i będzie tożsame z hasłem ROCK. To wszystko.

RL: Wiem że skupiacie się na autorskim materiale, ale chciałem zapytać czy kiedykolwiek rozważałyście aby nagrać kilka coverów, które w końcu dały Wam rozpoznawalność, w studiu, tak aby zrobić z tego oddzielną płytę albo chociaż bonusowy dysk do któregoś z Waszych wydawnictw?

M: Byłoby super kiedyś coś takiego zrobić! To na pewno byłaby interesująca rzecz dla obu stron: nas jak i fanów. Wydaje mi się że pewnego dnia powinnyśmy to zrobić. Nie mogę Ci zagwarantować że tak zrobimy, ale tak, jest to super pomysł. Ogólnie granie coverów to dla nas świetna lekcja, świetna okazja do ćwiczeń. Robiąc te kawałki bardzo dużo się uczymy, więc fajnie byłoby kiedyś do tego usiąść w przyszłości. Taki cover to też świetna okazja żeby pokazać swoją tożsamość, sposób w jaki podchodzimy do muzyki.   

RL: No dobra, czas na ostatnie pytanie! Byłyście już w USA, więc jako głos zapewne większości fanów z Europy, chciałem zapytać czy możemy liczyć że w końcu pojawicie się w Europie? 

M: O tak, bardzo chciałabym polecieć do Europy, zresztą nie tylko ja, jestem pewna że reszta dziewczyn też chciałaby to zrobić! Dużo o tym rozmawiamy i ogólnie muszę powiedzieć że to świetnie słyszeć takie pytanie i znać głos fanów z Europy że na nas czekają! Nigdy nie byłam w Europie i naprawdę z wielką radością zagrałabym tu koncert, tak naprawdę to po prostu chciałbym tam polecieć, na coś na kształt eurotripu, po prostu być tam, zwiedzać i dobrze się bawić. Wiesz, grałyśmy już w USA i dużo w Japonii, więc wiem że ludzie którzy wtedy przyszli zobaczyć nas na żywo, zobaczyli jak naprawdę band prezentuje się live. Fajnie by więc było zaprezentować się także przed fanami którzy póki co znają nas jedynie z YouTube czy iTunes, dać im możliwość zobaczenia prawdziwego oblicza zespołu, 100 % na żywo! Zdradzę Ci, że rozmawiałam dzisiaj z Hazuki, naszą gitarzystką, i powiedziałam jej że będę udzielać wywiadu dla Polskiego Radia. Hazuki powiedziała: Hej, Polska, przecież to jest w Europie! Bardzo chciałabym tam pojechać! Więc jak widzisz, bardzo marzymy o tym żeby w końcu pojawić się u Was.    

Rozmawiał: Marcin Puszka
Specjalne podziękowania dla Yuya Hayashi za pomoc w zorganizowaniu wywiadu.

Zdjęcia: archiwum zespołu

 

Exit mobile version