Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody rozpoczęła letnią akcję [ZDJĘCIA]

p1090271 2023 07 07 173357

Jeśli na ścieżkach Roztoczańskiego Parku Narodowego spotkacie ułanów na koniu i z pieśnią na ustach… to nic dziwnego. Po prostu Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody im. 25. pułku Ułanów Wielkopolskich oficjalnie rozpoczęła kolejną akcję letnią.

To oznacza, że przez trzy kolejne miesiące strażnicy będą pilnować porządku w parku i wskazywać drogę turystom. W tym roku inauguracja miała charakter wyjątkowy, ponieważ Halina Błasińska-Hoppe, córka pułkownika Jana Błasińskiego przekazała konnej należący do jej ojca sztandar 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

– Dziś rozpiera nas duma – mówi strażnik Roztoczańskiej Konnej Straży Ochrony Przyrody, Maciej Wnuk. – Ponieważ nosimy imię 25 Pułku Ułanów, mamy prawo noszenia ich barw, mundurów, to fakt, że teraz otrzymujemy kawałek historii też jest to dla nas ważny. Będzie na pewno zajmował bardzo ważne, wyeksponowane miejsce, czy w naszej gajówce, czy w bazie na terenie Lublina.

– Jestem córką Jana Błasińskiego, oficera 25 Pułku Ułanów, który walczył pod Krasnobrodem – mówi Halina Błasińska-Hoppe. – Pułk został rozbity. Mój tata potem został przewieziony do Woldenbergu i tam spędził jakiś czas. Wrócił w 1945 roku. Dla mnie to bardzo ważne, i dla mojego taty też by było, ponieważ kochał swój pułk, kochał konie i sztandar. Na pewno teraz się bardzo cieszy. Niech służy młodym ludziom, niech sławi pułk. Tutaj oni kontynuują tradycje 25 Pułku Ułanów. To bardzo ważne, bo wiem, że oni będą szanować ten sztandar.

– Stowarzyszenie tworzy 50 strażników – mówi sekretarz stowarzyszenia Marcin Pietrak. – Do stowarzyszenia mogą dołączyć młodzi mężczyźni. Preferowanymi kandydatami do stowarzyszenia są studenci, ale nie tylko – osoby w wieku od 18 do 35 lat. Przyjmujemy tylko mężczyzn, ze względu na to, że w 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich, którego imię nosimy, nie było kobiet. Ze względów historycznych.

– Jest staż kandydacki – niektórzy szybko odpadają, ale ci najwierniejsi są przez lata- mówi Waldemar Radziwiłko, strażnik honorowy Roztoczańskiej Konnej, jeden z członków założycieli. – Dzisiaj spotkałem wielu kolegów, którzy zaczynali później ode mnie, ale niektórzy mają kilkanaście lat służby. Ciągle są i trwają.

– Jestem kandydatem – mówi Piotr Chełmiński. – Jestem tu tydzień, czeka mnie kolejny tydzień, a potem chrzest, po którym będę mógł zostać młodym strażnikiem. Bardzo mi się podoba. Wprawdzie jest dość ciężko, jest dużo roboty, trzeba rano wstawać, mało spać, ale na ten moment nie chciałbym być w żadnym innym miejscu.

– To jest Drakus – mówi Piotr Chełmiński. – Trochę u teraz komary i inne gzy przeszkadzają, dlatego jest trochę niespokojny. Każdy z koni ma ułożoną dietę. Drakus jest koniem, który je typowe rzeczy, typu owies, marchew. Uwielbia marchew.

– Aktualnie koni jest dziesięć – mówi Maciej Wnuk. – Ten stan różnie wygląda, zmienia się w zależności od potrzeb i sytuacji, ale takie 10 koni jest dla nas standardem, który pozwala zabezpieczyć patrole i codzienną pracę na terenie parku. Udzielamy informacji na temat parku, fauny, flory, topografii. Dla wielu jesteśmy atrakcją i czymś niecodziennym. Nikt, jadąc do lasu, nie spodziewa się, że spotka młodego człowieka w mundurze, jeszcze konno. Czasem ktoś udaje, że nas nie widzi i szedł w swoją stronę. Wtedy zatrzymujemy go za wszelką cenę.

– Zaczęło się od tego, że pojechaliśmy na akcję do Bieszczadzkiej Konnej i w zasadzie ten główny trzon, pozostał do dzisiaj – mówi Waldemar Radziwiłko. – Po tylu latach, a przecież pierwsza letnia akcja była w roku 1984, ta tradycja się utrzymała.

Strażnicy będą patrolować Roztoczański Park Narodowy do końca września. Za letnią bazę służy im leśniczówka Dębowiec. Patrole mają charakter interwencyjno-informacyjny (jak zapewniają strażnicy, unikają szarży na turystów, chyba, że ktoś ich zmusi).

RyK/ opr. DySzcz

Fot. Paweł Pikul

Exit mobile version