Sezon się dopiero rozpoczął, a brakuje rąk do pracy

pexels lukas 298694 2023 06 07 175525

Dniówka to nawet 600 zł, a mimo wszystko brakuje chętnych do pracy. Sadownicy z Lubelszczyzny szukają pracowników sezonowych do zbioru owoców miękkich – głównie truskawek i malin.

Do dnia wybuchu wojny w Ukrainie około 90% pracowników sezonowych w Polsce pochodziło zza wschodniej granicy.

Sytuacji w branży przyjrzał się Filip Karman.

Polska jest europejską potęgą w produkcji owoców miękkich, ale plantatorzy i sadownicy nie mają powodów do radości. Do niskich cen owoców w skupie, dochodzą coraz większe problemy z pracownikami sezonowymi do zbioru truskawek czy malin.

Ten sezon będzie trudniejszy od poprzedniego

– Widać to już teraz, a sezon dopiero się rozpoczął – mówi Tomasz Solis, członek zarządu głównego Związku Sadowników RP. – Mogę powiedzieć to z pewnością, że będzie trudniejszy od poprzedniego dlatego, że rynek pracy w Polsce, generalnie jeśli mówimy o pracownikach z Ukrainy, na których bazowaliśmy przez lata, otworzył się dosyć szeroko. Inne branże są atrakcyjniejsze.

CZYTAJ: Przemytnicy działali z wyjątkową brawurą. Zainstalowali specjalny sprzęt [ZDJĘCIA]

Plantatorzy, którzy sprzedają truskawki na rynku na Elizówce mówią jasno, że deficyt wynika z toczącej się na Ukrainie wojny. Polacy nie chcą pracować przy zbiorze owoców. – Ciężko o jakiegoś mężczyznę do pracy. Nie wszystkie kobiety chcą zostawić resztę i wyjechać – mówi jeden z plantatorów.

Widać kryzys

To, że kryzys jest duży widać po samych truskawkach. Na niektórych plantacjach na Lubelszczyźnie nie ma kto zbierać. Za dwa tygodnie dojdą duże zbiory malin, bo wilgotna wiosna spowodowała, że plony nie będą najgorsze. Brak pracowników sezonowych nie dziwi Piotra Krzesińskiego z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Lublinie. – Za równo podwyżka płacy minimalnej sprawia, że warto podjąć zatrudnienie stałe, a nie w formie pracy sezonowej. Z drugiej strony mamy zdecydowanie mniej zarejestrowanych bezrobotnych jest to około 5 tys. mniej niż w roku ubiegłym, czyli o koło 10%. Podaż pracowników na rynku pracy jest mniejsza. Powody? Wydaje mi się, że sama specyfika pracy. Ktoś woli podjąć pracę za minimalne wynagrodzenie w biurze czy nawet w sklepie niż podejmować takie krótkotrwałe zatrudnienie zależne od pogody, wymagające pewnego wysiłku fizycznego.

Godziwe zarobki

Sami plantatorzy przyznają, że zarobki np. przy zbiorze truskawek są godziwe. Mało który pracownik ma mniejsza dniówkę niż 300 złotych. Pracownicy mogą liczyć na wyżywienie czy zakwaterowanie. Tak jest  m.in. u p. Leszka w rejonie Zwolenia. – Są takie osoby, które zbierają po 200 łubianek dziennie. I ilość tych łubianek razy 3 to jest 600 złotych, prosta rachuba. 

Związek Sadowników RP od ubiegłego roku apeluje do rządu o poluzowanie restrykcji wizowych dla obywateli z kraju Dalekiego i Bliskiego Wschodu.

CZYTAJ: „Zwyciężymy i tak”. Chersoń zalany po wysadzeniu tamy [ZDJĘCIA]

– To oni mogliby na polskich rynku zastąpić pracowników sezonowych z Ukrainy. Głównie mieliśmy na myśli Wietnam, Nepal, bo stamtąd się u nas pojawiają. Myślę, że tu jest spore pole do popisu dla agencji pracy, dla pośredników. Z tym że tutaj musielibyśmy usiąść i porozmawiać o tym, w jaki sposób miałyby wyglądać obciążenie, w jaki sposób ucywilizować ten rynek. Bo wiadomo, że pracownicy z Dalekiego Wschody będą generowali o wiele większe koszty. Agencja pracy tymczasowej będzie od nas wymagała o wiele wyższych stawek – dodaje Tomasz Solis.

Problemy m.in. Nepalczyków wynikają z tego, że po wizę muszą jechać do Indii, bo to tam jest najbliższy konsulat. Drugim powodem jest duża liczba odmów wizowych, która sięga 90%.

Polska jest jednym z największych producentów truskawek i malin w całej Unii Europejskiej. Z kolei maliny z Lubelszczyzny stanowią trzy czwarte krajowej produkcji.

FiKar / opr. AKos

Fot. pexels.com

Exit mobile version