Manchester City czy Inter Mediolan? Dzisiaj finał Ligi Mistrzów

net epa10683869 2023 06 10 195912

W Stambule zostanie dzisiaj (10.06) rozegrany finał piłkarskiej Ligi Mistrzów, w którym Manchester City zagra z Interem Mediolan. Spotkanie poprowadzi Szymon Marciniak.

CZYTAJ: UEFA: Szymon Marciniak pozostaje sędzią finału piłkarskiej Ligi Mistrzów

– Ten mecz jest wyjątkowy – podkreśla trener Manchesteru City

– W tym sezonie rozegraliśmy już wiele meczów, ale ten jest naprawdę wyjątkowy – podkreślił trener Manchesteru City Josep Guardiola przed finałem piłkarskiej Ligi Mistrzów w Stambule. Jak dodał, widać to choćby po liczbie dziennikarzy na konferencji prasowej. Mistrz Anglii uchodzi za faworyta tego starcia.

– Wygranie Ligi Mistrzów to nasze marzenie. Skupiamy się na tym, co musimy zrobić. Analizowaliśmy grę Interu, aby jak najwięcej dowiedzieć się o tej drużynie. Ostatecznie wygra zespół, który będzie grać lepiej przez 90 minut. Nie liczy się to, kto jest uważany za faworyta. Ważna jest tylko teraźniejszość, te najbliższe 90 minut – zaznaczył hiszpański szkoleniowiec.

Inter trzykrotnie wygrał najważniejsze europejskie rozgrywki. „Nerazzurri” ostatni raz triumfowali w Lidze Mistrzów w 2010 roku za kadencji trenera Jose Mourinho. W finale pokonali wówczas Bayern Monachium 2:0. Natomiast jedynym międzynarodowym trofeum „The Citizens” jest Puchar Zdobywców Pucharów z 1970 roku.

– Gdyby przeanalizować historię, to Inter jest bardziej utytułowany, ale to nie jest ważne. Liczy się tylko to, żeby wypaść jak najlepiej w sobotę – oświadczył Guardiola.

– Mamy wielką szansę na zapisanie strony w historii futbolu – trener Interu Mediolan

Z kolei trener Interu Mediolan Simone Inzaghi zdaje sobie sprawę ze skali trudności w sobotnim finale Wierzy jednak w swój zespół. – Mamy wielką szansę na zapisanie strony w historii futbolu – podkreślił.

Faworytem meczu, który poprowadzi jako sędzia główny Szymon Marciniak, będzie Manchester City. Podopieczni Josepa Guardioli zdobyli już mistrzostwo i Puchar Anglii, ale – według Inzaghiego – Inter jest gotowy zaszokować piłkarski świat.

Włoski zespół też ma się czym pochwalić. Drużyna Inzaghiego zwyciężyła w 11 z ostatnich 12 meczów we wszystkich rozgrywkach, sięgnęła w tym czasie po Puchar Włoch.

Szkoleniowiec Interu nazwał City najsilniejszą drużyną na świecie, ale powiedział, że jego zawodnicy są gotowi na to wyzwanie.

– Mamy wielką szansę na zapisanie strony w historii futbolu. Wiemy, że to będzie bardzo trudno, ale spróbujemy. „Razem” to słowo, które nas tu przywiodło i razem spróbujemy wygrać w sobotę – powiedział Inzaghi na konferencji prasowej.

– Piłkarze City tworzą najsilniejszą drużynę na świecie, udowodnili to w meczach, które rozegrali. Ale my jesteśmy dumni, że zaszliśmy tak daleko. I robimy wszystko, aby zagrać jak najlepiej w meczu, w którym trzeba wykazać się niesamowitą koncentrację. Będziemy musieli ograniczyć nasze błędy i wykorzystać szanse, jakie stworzymy – dodał.

CZYTAJ: Historia zatoczyła koło. Motor znowu ma szanse na grę w I lidze

Mediolańczycy w sobotę zakończą jeden z najbardziej intensywnych sezonów w historii.

– Zagramy nasz 57. mecz w tym sezonie. To była bardzo długa podróż z kilkoma trudnymi momentami. To właśnie w nich najbardziej się rozwinęliśmy. Wyciągnęliśmy wnioski z zasłużonych oraz niezasłużonych porażek i podjęliśmy szalony wysiłek, aby przybyć do Stambułu – powiedział Inzaghi.

– W ostatnich tygodniach mieliśmy mało czasu na myślenie o finale Ligi Mistrzów, graliśmy finał Pucharu Włoch, na którym bardzo nam zależało (2:1 z Fiorentiną – PAP). Dopiero teraz rozumiemy, co osiągnęliśmy, więc jutro będziemy walczyć na boisku centymetr po centymetrze, aby odnieść zwycięstwo – przyznał.

Inzaghi dodał, że chociaż istotna będzie rywalizacja w środku pola, to jeszcze większy wpływ może mieć mentalność jego zawodników.

Manchester City w drodze do finału wyeliminował m.in. RB Lipsk, Bayern Monachium i Real Madryt. Inter pokonał m.in. FC Porto, Benficę Lizbona i Milan.

Początek finałowego sobotniego meczu o 21:00.

IAR / PAP/ RL / opr. AKos

Fot. PAP/EPA/GEORGI LICOVSKI / PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

Exit mobile version