Przed nami milion Fiask. Otoczak tworzy zina ostatecznego

20230225 120747 2023 03 07 085235

Rafał Otoczak to legenda komiksu undergroundowego. Swoją komiksową karierę ciągnie nieprzerwanie od ponad 30 lat. Na festiwalu komiksu niezależnego Złote Kurczaki 10 zadebiutowały dwa nowe ziny autora – pierwszy i drugi numer Fiaska.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Festiwal Złote Kurczaki 10

Może inżynier Mamoń poczyta

Fiasko jest biuletynem, który zawsze chciałem mieć – mówi Otoczak. –  Jest aktualne, jest krótkie i konkretne, jest autorskie, z zaproszonymi przyjaciółmi. Ta forma jest to wynik jakichś doświadczeń po Czarnym padole i Rozmagnesie (wcześniejszymi samizdatowymi publikacjami autora – przyp. red.). Jest fiaskiem w tym rozumieniu, że w dzisiejszym świecie sukces to w większości zamienianie produktu na mamonę, a z tego tutaj mamony nie będzie. Co najwyżej Mamoń inżynier może przeczyta…

Wydaje się, że inżynier Mamoń mógłby być zadowolony z Fiaska, ponieważ stara rejsowa prawda głosi, że jako umysł ścisły lubił melodie, które już raz słyszał. Czy Otoczak działa przez reminiscencję? Pewnym jest, że Fiaskiem powraca do korzeni.

– Jest to format A5, najszybsza forma relacji autor-odbiorca, jaka może być, tzn. składasz rysunki i komiksy na matrycy i śmigasz na ksero. Taki instynkt pierwotny starego zinowca, bez kombinacji – podkreśla Otoczak, nawiązując do czasów, kiedy od połowy lat 90. XX wieku komiksiarze wydawali swoje zeszyty najprostszymi metodami i własnym sumptem.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Gala rozdania nagród Złote Kurczaki 10

Otoczak i Piotr Pruszczyński na Złotych Kurczakach 10 we Wrocławiu

Powrót do przeszłości

Ten powrót do przeszłości zauważa też Piotr Pruszczyński, wydawca Fiaska, mówiący o sobie, że „on tu tylko sprząta”: – Można powiedzieć, że jest to powrót do takiej klasycznej formy prehistorycznego, kserowanego zina. Po czterech zeszytach Rozmagnesu, tutaj wracamy do formatu A5 – podkreśla.

– Oczywiście można byłoby to zrobić nawet bez kompa, ale jednak minimum redakcji cyfrowej uważam za wskazane – podkreśla Otoczak. – A zawartość to bardziej wesołe sprawy niż w albumie Hiena, trochę dopasowane do mniejszego formatu. Rozbudowane grafiki zostawiam sobie na kontynuację Hieny. Jest to oczywiście improwizacja, komentarz autorski do życia, satyra, fantazmaty różne, taki czysty deal z medium, jakim jest papier i coś na papierze. Przecież z jednej strony to tylko utrwalone ślady po uderzeniach narzędzia na nośniku, a z drugiej wielka sztuka! Słowem: wolność i cud tworzenia, z uwzględnieniem, po fakcie, publiczności.

CZYTAJ: Jan Mazur: Robię sobie przerwę od solowych projektów

– Zawartość Fiaska to klasyczny Otoczak, jeśli mogę tak to ująć, a więc połączenie bardziej lub mniej komiksowej formy z odlotowymi wizjami znanymi z wcześniejszej jego twórczości – mówi Piotr Pruszczyński. – Powiedziałbym, że jest to wierzchołek góry lodowej, jeśli mówimy o całokształcie twórczości tego pana. Mam nadzieję, że te dwa zeszyciki to dopiero początek, a przed nami jeszcze milion numerów.

W związku z tym, że Otoczak artystą jest płodnym, dysponuje kartonami swoich rysunków. Chcąc, by odbiorca mógł się z nimi zapoznać, planuje zwiększyć częstotliwość wydawania zina, podchodząc jednak do tematu ze względnym sceptycyzmem: – To będzie fiasko, poruszam to zresztą we wstępie do każdego numeru. Zakładam też, że takich fiask będzie około milion – dodaje.

– Poza tym to słowo jest po prostu fajne. Kocham język polski, a to słowo przyszło do mnie razem z chęcią na nowy start ostatecznego zina – podkreśla autor.

Milion fiask nadchodzi – drżyjcie biblioteczki komiksiarzy!

CZYTAJ: Kasia Babis: Marzy mi się, żeby wydawać już tylko autorskie projekty

DySzcz

Fot. DySzcz

Exit mobile version