„Być sobą” – rozmowa z Mike’m i Johnny’m z The Rumjacks

rumjacks www 2023 02 21 130423

The Rumjacks to nazwa wielu fanom dość powszechnie znana. Australijska formacja celtic punkowa podbiła serca słuchaczy hitem „An Irish Pub Song”, który na nowo zdefiniował mix irlandzkiego folku z punk rockiem. Wokalistę Mike Rivkeesa oraz basistę Johnny’ego McKelveya złapałem w środku trasy koncertowej, na której mieli zaszczyt supportować legendarnych Dropkick Murphys. Mimo nawału obowiązków i dość intensywnego harmonogramu tourne, będąc w Warszawie chłopaki znaleźli czas aby uciąć sobie krótką acz treściwą pogawędkę. Rozmawialiśmy o ich ostatnich wydawnictwach, ale też o fenomenie kultury celtyckiej czy życiu w trasie. 

Oto zapis naszej rozmowy w dwóch wersjach: z nałożonym tłumaczeniem oraz w oryginale, po angielsku. Poniżej także wersja tekstowa. 

Wersja PL:

Wersja ENG:


Radio Lublin: Panowie, po pierwsze to przyjmijcie spóźnione gratulacje odnośnie EP “Brass For Gold”. Świetna rzecz. Zastanawia mnie jednak, dlaczego nie zdecydowaliście się na nagranie pełnego albumu, wypuszczając “tylko” epkę?

Johnny McKelvey: Tylko EPka, ale 8 kawałków na niej, to prawie jak pełny album! Cóż, kiedy robiliśmy “Hestię”, zrobiliśmy sporo naprawdę fajnych numerów, ale zostało też nam kilka piosenek z którymi nic nie zrobiliśmy. Potem nastały czasy epidemii covid-19, nie mogliśmy pojechać w trasę i wtedy właśnie zdecydowaliśmy, że to dobry moment aby dokończyć tamte kawałki z którymi nic się nie działo, wejść ponownie do studia kiedy będzie to możliwe i po prostu je nagrać. 

RL: Wygląda na to, że po zrekrutowaniu nowego wokalisty, Mike’a Rivkeesa, nabraliście wiatru w żagle. Czy “Brass For Gold” jest czymś w rodzaju “pójścia za ciosem” po świetnie odebranym albumie “Hestia”?

J: Bez względu czy mówimy tu o nowym wokaliście czy nie, to faktycznie “Hestia” zebrała naprawdę dobre recenzje i generalnie to jest niezwykle ważny album w naszej dyskografii. Jesteśmy przeszczęśliwi jeśli chodzi o feedback jaki dostaliśmy odnośnie “Hestii”. Oczywiście chcieliśmy zrobić nowe piosenki i wypuścić nowe wydawnictwo, ale nie powiedziałbym jakoby “Brass For Gold” była zamierzoną akcją-reakcją, czy czymś w rodzaju “udowadniania” komuś czegokolwiek, to raczej coś w rodzaju “szczęśliwego trafu” który utrzymał nas w formie. 


RL: Chciałem zapytać o Wasz najpopularniejszy numer, czyli “An Irish Pub Song”. Kawałek stał się swego rodzaju internetowym viralem, który został już obejrzany na portalu YouTube ponad 83 miliony razy. Jak myślicie, z czego wynika jego popularność?

J: No cóż, to tylko moja opinia, ale myślę że po prostu ludzie trafiają prostą, Irlandzką piosenkę o piciu w pubach raz na 365 dni w roku. Myślę że najzwyczajniej w świecie ten kawałek im kiedyś w przeszłości wyskoczył i tyle. Nie wiem. Może Mike?

Mike Rivkees: Wydaje mi się że to była po prostu perfekcyjna burza która uderzyła w kilka rzeczy za jednym razem. Po pierwsze, chwytliwa melodyjka na irlandzkim flecie. Po drugie miniaturka na YouTube: koleżka w zielonej koszulce siedzący w pubie i pijący piwo. No i po trzecie, w 2009 roku scena celtic punkowa rozkwitała i każdy poszukiwał tego rodzaju muzyki. No i wiesz, Piosenka o Irlandzkim Pubie, gdzie każdy wtedy nazywał swój pub Irlandzkim Pubem, bo właśnie wywiesił w nim irlandzką flagę! Wszystko zgrało się idealnie w czasie i kawałek wygrał viralową loterię. Tak właśnie myślę.

J: Tak swoją drogą czasem ludzie mnie pytają czy to na pewno ja występuje w teledysku do “An Irish Pub Song”. Wtedy im odpowiadam: wiesz, to było 15 lat temu. Rzeczy się zmieniają. Zgubiłem gdzieś swoje włosy. 

M: Musimy pamiętać o tym że ludzie się zmieniają, człowiek się starzeje, wypadają mu włosy, zmienia się metabolizm. Więc proszę, bądźcie dla niego mili, Johnny już nie wygląda jak 12 lat temu, będziemy zobowiązani, dzięki.

RL: Panowie, w ciągu swojej kilkunastoletniej podróży, mieliście już okazję grać i współpracować z topowymi zespołami sceny celtic punkowej, że wspomnę tylko o Dropkick Murphys, Flogging Molly czy Paulu McKenzie z The Real McKenzies. Czy któryś z muzyków czy zespołów zrobił na Was największe wrażenie?

J: Paul to bardzo interesujący charakter. Oczywiście każdy z tych artystów nas na swój sposób zachwycił, każdy z nich robi swoją własną robotę, ciężko chyba jednak zdecydowanie wyróżnić jednego ponad innych.  

RL: Tak swoją drogą, muzyka celtycka to swego rodzaju fenomen, bo choć głęboko zakorzeniona w tradycjach jednego regionu, jest dobrze znana w zasadzie w każdym zakątku świata. Zastanawialiście się kiedykolwiek z czego bierze się popularność muzyki celtyckiej? 

M: Po pierwsze, Irlandczycy nie potrafią zostać w jednym miejscu, bywają wszędzie. Biorą ze sobą swoją kulturę, swoją muzykę i kilka pokoleń później masz wnuczęta Irlandzkiego imigranta żyjące na całym świecie. Starają się oni potem odtworzyć kulturę którą pamiętają, zmiksować ją z punk rockiem i swoją rebeliancką naturą i wychodzi im to naprawdę dobrze. Oczywiście to jest bardzo radosna muzyka, imprezowa muzyka, jasne, są też klimaty smutne czy ciężkie, ale zwykle nie są traktowane aż tak bardzo poważnie. Myślę że to w porządku, wszyscy to kochają, bez względu na to gdzie żyją. 

RL: No właśnie, powiedziałeś o celtic punku. Mimo że charakter Waszej muzyki jest zdecydowanie punkowy, ciężko powiedzieć że jesteście punkami w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Z drugiej strony wydaje mi się że bycie punkiem to nie zawsze kolorowy irokez na głowie i agrafka w nosie, ale pewien styl bycia na scenie, teksty, pewna niezłomność i postawa. Zgadzacie się z tym? 

J: Tak, chodzi dokładnie o to wszystko o czym wspomniałeś. O muzykę, o teksty o to jak prezentujesz się na scenie – to zawsze jest bardzo ważne, bez względu na to gdzie grasz. Twoje piosenki, Twoje koncerty, to wszystko jest szalenie ważne. Jeśli jest to zrobione w pozytywny sposób i masz z tego frajdę, to znaczy że robisz coś dobrze.

M: Myślę że wielką, ważną rzeczą w tym wszystkim jest bycie sobą. To czego słuchamy na co dzień to zwykle punk, folk, country & western i to wszystko słychać na naszych płytach. 

RL: Wiem że Polska zajmuje szczególne miejsce w Waszym sercu. Powiecie mi dlaczego tak jest?

J: Cóż, kiedy po raz pierwszy wybieraliśmy się za morze, tak naprawdę nie mieliśmy pojęcia czego się spodziewać, bez względu na to gdzie zawitalibyśmy na początek. Gdziekolwiek nie pojedziesz, zawsze będzie inaczej w stosunku do tego miejsca gdzie już byłeś. Polska była pierwszym miejscem do jakiego dotarliśmy i naprawdę daliście wtedy radę. Publiczność, ludzie, ogólny odbiór, świetnie się wtedy bawiliśmy. Naprawdę czuliśmy że ludzie czują się dobrze na naszym koncercie, nawiązują nowe znajomości, dobrze się bawią. Mieliśmy poczucie że obchodzimy tych ludzi, że jesteśmy tu potrzebni. Wiedzieliśmy że podczas następnego tourne musimy tu wrócić, nie czuliśmy się jak frajerzy, byliśmy przekonani że podczas następnej wizyty też będzie super i podczas kolejnej i kolejnej.  

M: Krupnik. To dlatego tu wracamy. Krupnik. 


Fot. Od lewej: Johnny, Kyle, Mike oraz autor.

RL: Mike, wiem że prócz tego że jesteś etatowym wokalistą The Rumjacks, pomagasz również przy mikrofonie w Dropkick Murphys, zastępując nieobecnego na tej trasie Ala Barra.

M: Och, w zasadzie to pomagałem jedynie Kenowi w kilku piosenkach podczas soundchecku. Nigdy bym nie powiedział że byłem choćby blisko zastąpienia Ala Barra za mikrofonem. Jedynie zaśpiewałem kilka kawałków z nimi, to wszystko. Wiesz, Ken śpiewa teraz dwa razy tyle podczas koncertu, więc w trakcie próby dźwięku po prostu go odciążam. Gość ma podczas koncertu do zaśpiewania bardzo dużo, ich set jest długi, więc pomagam mu na próbach żeby się nie przeciążał. Ale na pewno nie zastępuje Ala Barra. 

RL: Skoro już rozmawiamy o Dropkick Murphys, to zastanawiam się czy wspólna trasa z nimi jest dla Was spełnieniem marzeń? 

J: O tak, zdecydowanie możemy powiedzieć że to coś w rodzaju spełniania marzeń. Słuchaliśmy tej kapeli kiedy byliśmy młodymi chłopakami, dorastaliśmy oglądając ich koncerty a teraz gramy z nimi trasę, to wspaniałe! Mało tego, to naprawdę świetni goście, kiedy ich poznajesz czar nie pryska, wszystkie Twoje młodzieńcze odczucia zostają takie same. To oczywiste że świetnie tu z nimi być, staramy się czerpać radochę z każdej wspólnej minuty.

M: Dorastałem w Bostonie, więc dla mnie granie koncertów u boku takiego zespołu jak Dropkick Murphys to coś nieprawdopodobnego. To naprawdę świetni goście. Natomiast bardzo bym prosił, żeby ich ekipa techniczna przestała rysować symbol błędu doręczenia wiadomość e-mail na każdej naszej rzeczy. Robią to wszędzie: na setlistach, na butelkach whisky. Błagam, przestańcie to robić, nie zniosę tego dłużej! Przepraszam!

RL: Jesteście znani ze swojego poczucia humoru. Ostatnio popularność biją Wasze żarty które publikujecie na Instagramie, wiecie, te gdzie straszycie się nawzajem…

J: Tak, wszyscy sądzą że to zabawne, ale ja uważam że to kompletnie nie śmieszne.

M: No cóż, trzeba pamiętać że czasy mamy ciężkie, my zaczynamy swoje koncerty teraz znacznie później niż kiedyś, więc cóż, jeśli macie zamiar straszyć Johnny’ego, proszę zrezygnujcie z tego.

Rozmowa została wyemitowana oryginalnie na antenie Radia Lublin 07.02.2023 po godz. 19 w programie Kołowrót. 
Specjalne podziękowania dla Julii z Knock Out Productions oraz managera zespołu, Gianlucy, za umożliwienie przeprowadzenia wywiadu.

Rozmawiał: Marcin Puszka
Zdjęcia: The Rumjacks / Autor

 

Exit mobile version