„Depresja poporodowa ma różne maski”. Lubelskie centrum pomaga kobietom

pexels engin akyurt 3209136 2023 01 19 200819

Urodzenie dziecka nie zawsze daje tylko radość. Depresja poporodowa dotyka wielu kobiet. – Jeśli jesteś przygnębiona, brakuje ci energii, wszystko cię drażni i masz wrażenie, że jesteś złą matką skontaktuj się z nami. Jesteśmy po to by pomóc – to fragment spotu Wschodniego Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej, który można usłyszeć na antenie Radia Lublin. O depresji poporodowej opowiadają twórczynie tego Centrum: Katarzyna Bublewicz-Guzy – koordynatorka Centrum oraz dr n. med. Aneta Libera – psycholog i psychoterapeuta w rozmowie z Magdaleną Kowalską.

Jak wielu kobiet dotyka depresja poporodowa? Czy jest jakaś grupa matek, która jest bardziej na nią narażona? 

– Dotychczasowe publikacje donosiły o 10-25 procentach. Najnowsze badania, wykonane po czasach pandemii COVID-19, mówią jednak nawet o 40 procentach depresji poporodowej, czyli bardzo, bardzo dużo. Niestety największy kłopot polega na tym, że depresja poporodowa jest niediagnozowana. Współpracując z Fundacją Twarze Depresji, mam dane, że tych kobiet, które zgłaszają się i stawiana u nich jest diagnoza depresji poporodowej, jest niezmiernie mało. Najczęściej wynika to z małej wiedzy na temat depresji poporodowej, objawów i tego, jak ją rozpoznawać. Ta wiedza jest często niewielka zarówno wśród lekarzy, personelu medycznego, jak i wśród społeczeństwa, rodzin i kobiet – mówi dr Aneta Libera. 

Jakie są przyczyny powstawania depresji poporodowej? Co jej sprzyja? 

– Mamy tutaj bardzo dużo czynników począwszy, od różnego rodzaju stresów, które kobieta przeszła w ostatnim okresie. To mogą być też różnego rodzaju traumy: duże, mniejsze i bardzo małe. Mamy np. sytuacje, gdy umiera ktoś bliski, więc nakładają się tutaj trudne przeżycia związane ze stratą. Mamy też samotne macierzyństwo, diagnozę ciężkiej choroby dziecka albo obciążenie chorobą psychiczną już wcześniej. Tych czynników ryzyka jest naprawdę bardzo wiele – wymienia dr Aneta Libera. 

– Ale dlaczego depresja poporodowa w ogóle występuje? Ciąża i połóg to piękny czas, gdy kobieta i mężczyzna się cieszą i wyobrażają sobie, jak będzie pięknie i wspaniale. Ale to też jest rok ogromnego wysiłku biologicznego dla kobiety. Wszelkie zmiany w organizmie powodują, że układ nerwowy kobiety jest bardziej zdestabilizowany, stąd większa reaktywność emocjonalna. Jest też obciążenie psychiczne, wynikające ze zmiany systemu wartości człowieka. Jesteśmy wtedy w kryzysie, wszystko nam się zmienia i musimy się do tych zmian dostosować: do systemu wartości, do tego, że wchodzimy w rolę rodzica. Rok takiego wysiłku powoduje obciążenie. Jak sobie wyobrazimy, że jesteśmy rok w pracy, która nas bardzo stresuje, widzimy, że wtedy ryzyko zaburzeń depresyjnych i nerwicowych jest duże. Stąd w okresie ciąży mamy większe prawdopodobieństwo zaburzeń depresyjnych i nerwicowych – wyjaśnia dr Aneta Libera.

Wiele rad, które dostają kobiety z każdej strony,  jest takich wyidealizowanych, „instagramowych”. Tworzą one wizerunek idealnego macierzyństwa. Czy to też może zwiększyć ryzyko depresji poporodowej? 

– Bardzo. Może ona wynikać właśnie z takich czynników społecznych. Kiedy nie było jeszcze „instamatek”, funkcjonował kult matki Polki. On też zakładał wizerunek idealnej matki, która jest oddana rodzinie, dziecku i mężowi. Miała być ciepła, spokojna i się nie denerwować, być wyrozumiała i taka „dla dziecka”. Gdy kobieta wchodzi w rolę macierzyńską, wyobraża sobie, że będzie taką matką idealną, a przecież ideały nie istnieją. I wtedy jeśli zdarzy jej się zdenerwować, czuje winę i wstyd. To dwa bardzo destrukcyjne uczucia, które podkopują nasze poczucie wartości. Stąd kiedy konsultuję mamy, wtedy przede wszystkim chodzi o to, aby im tłumaczyć, że mają prawo odczuwać trudne emocje – mówi dr Aneta Libera.

– Zdarza się, że pacjentka mi powie: „Tak się wczoraj źle czułam, że pomyślałam: niech ktoś zabierze tego bachora na chwilę”. Ona się strasznie wtedy z tym czuje, bo ma poczucie, że jest złą matką. Ale mówię jej: „Spokojnie. Opiekujesz się dzieckiem? Chcesz dla niego jak najlepiej?”. A ona odpowiada: „Robię wszystko żeby było dobrze”. Tłumaczę jej więc, że skoro tak pomyślała to tylko jest efekt zmęczenia i potrzebuje pomocy. To nic złego, że czasem i takie myśli przychodzą nam do głowy. Tak jest właśnie z tym wizerunkiem „instamatki”, który jest jeszcze gorszy niż ten matki Polki, bo nakłada więcej obowiązków. Ma być dobrą mamą, żoną, gospodynią, a najlepiej jeszcze kobietą, która się spełnia zawodowo; ma w domu wszystko posprzątane i dodatkowo pięknie wygląda. Przecież to jest niemożliwe – stwierdza dr Aneta Libera.

CZYTAJ: W Szpitalu Wojskowym stawiają pacjentów do pionu. Chorych wspiera egzoszkielet [FILM, ZDJĘCIA]

Depresja kojarzy się ze smutkiem, ale przecież są też inne objawy tej choroby. 

– Pierwszym kryterium jest czas trwania objawów. Każdy z nas może mieć chandrę dzień lub dwa. Jednak jeśli czujemy, że coś się zmienia na gorsze w naszym samopoczuciu i jest lękowe i depresyjne, a także trwa codziennie przez dwa tygodnie, to wtedy mówimy o depresji. Nie musi to trwać cały czas, bo możemy wyjść do znajomych i wtedy poczuć się lepiej, ale wracamy do domu i wtedy znowu dopada nas ten gorszy nastrój. Dwa albo trzy tygodnie to czas kiedy powinna się zapalić „czerwona lampka”, bo to znak, że pojawiają się zaburzenia nastroju – tłumaczy Aneta Libera.

– Pierwsze objawy depresyjne są takie bardzo subtelne. Niby wszystko jest OK, ale jakoś tak nic mnie nie cieszy albo mam zmniejszoną energię do działania. Depresja ma różne maski. Nie tylko tą kliniczną związaną ze smutkiem, przygnębieniem, ale może być maska bólowa. Niby wszystko jest dobrze, ale są ciągłe bóle brzucha i głowy. Może być maska depresyjna behawioralna, czyli alkoholizm, pracoholizm. U matek to też często uciekanie w seriale. To mogą być zaburzenia snu albo maska lękowa. Generalnie chodzi o zmianę samopoczucia na gorsze przez minimum dwa tygodnie – tłumaczy dr Aneta Libera. 

Tak, jak w przypadku każdej choroby tak i w depresji kluczowe jest wczesne zdiagnozowanie. Dlatego też powstało Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej. 

– Obecnie z centrum mogą skorzystać wszystkie kobiety z terenu całej Polski. Mamy możliwość wyświadczenia bezpłatnego wsparcia psychologicznego kobietom, które w diagnostyce (a temu służy formularz edynburskiej skali depresji poporodowej) uzyskują podwyższony wynik.. Może on sugerować wystąpienie takiej depresji. Na stronie naszego projektu jest dostępny formularz w wersji online. Tam można samodzielnie, anonimowo taką ankietę wypełnić. Od razu po jej wypełnieniu pacjentka uzyskuje informację zwrotną. Dowie się jaki wynik osiągnęła, jakie następne kroki powinna podjąć. Te formularze na bieżąco do nas spływają, a my wtedy reagujemy, czyli kontaktujemy się z tymi kobietami i proponujemy im możliwość skorzystania z bezpłatnego wsparcia psychologicznego – opowiada Katarzyna Bublewicz-Guzy. – W ramach projektu kobieta może skorzystać z trzech bezpłatnych konsultacji po 30 minut. Ich celem jest weryfikacja tego formularza, czyli ocenienie przez specjalistę, czy tutaj jest rzeczywiście powód do zmartwienia, czy to są tylko objawy smutku, który nie musi wcale przerodzić się w dalszej kolejności w depresję.

Z pomocy Wschodniego Centrum Profilaktyki Depresji Poporodowej, działającego przy szpitalu klinicznym numer 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie, mogą skorzystać nie tylko kobiety po urodzeniu dziecka, ale też w ostatnim trymestrze ciąży. 

Szczegóły można znaleźć na stronie internetowej przystanek-mama.spsk4.lublin.pl.

MaK / opr. DomKla 

Fot. pexels.com

Exit mobile version