Brodacze ze Sławatycz żegnają stary rok

img 20201229 123245 2020 12 29 190002

To jedyny taki zwyczaj w Polsce i prawdopodobnie w Europie. W Sławatyczach poprzebierani za brodaczy mężczyźni przez trzy ostatnie dni grudnia paradują po ulicach, straszą dzieci, łapią przechodniów, składając im życzenia noworoczne. W ten sposób żegnają stary rok.

– Za brodacza przebieram się od 8-9 lat. Strój brodacza składa się z kapelusza, maski, kożucha odwróconego baraniną na zewnątrz, słomianek na nogach oraz kija. Kapelusz jest zrobiony z kwiatków z bibuły bądź krepiny. Kwiatków jest około 100-120. Wysokości kapelusz ma około 80 centymetrów. Do kapelusza doczepione są też wstążki. Oczywiście kapelusz musi być kolorowy. Charakterystyczna broda brodacza ma wskazywać na starość brodacza, jego długie życie, doświadczenie.

– Sławatyccy brodacze to zwyczaj jedyny w swoim rodzaju nie tylko na mapie Polski, ale i Europy. Tylko tutaj w Sławatyczach, przez trzy ostatnie dni w roku pojawiają się brodacze – wypowiada się Arkadiusz Misztal, wójt gminy Sławatycze. – Są to postaci młodych mężczyzn, kawalerów, którzy przebierają się. Ciężko powiedzieć jak stary jest ten zwyczaj. Na pewno ma kilkaset lat, jeżeli nie więcej. W każdym razie dziadkowie dzisiejszych brodaczy opowiadają, że ich dziadkowie już chodzili, przebierali się jako brodacze. Brodacze mają za zadanie pożegnać stary rok, dlatego to są ostatnie trzy dni w roku i przywitać jednocześnie nowy, lepszy rok. Dlatego straszą, dużo krzyczą, biegają, hałasują, żeby odstraszyć wszystko to, co było złe w starym roku – wyjaśnia.

– Sławatycze to jest jedyne miejsce na świecie, gdzie młodzież tak bardzo angażuje się w utrzymanie starych tradycji i po prostu jest ciekawie, zabawnie. Żegnamy stary rok i witamy nowy z uśmiechami na twarzy. Tak samo, jak my, żeby cała społeczność naszej miejscowości z uśmiechem na twarzy witała nowy rok, dlatego wychodzimy – odpowiada mieszkaniec Sławatycz. – Straszymy ludzi, ale nie w negatywny sposób. Raczej w pozytywny. Dajemy im bardziej radość z tego – dopowiada.

– Od lat 80. uczestniczę w tej imprezie – mówi fotoreporter „Słowa Podlasia”, Adam Trochimiuk. – Przede wszystkim uderzyło to, że to jest trochę inne od tych różnych przebierańców, jacy się w całym kraju pojawiają. Są bardzo kolorowi, bardzo dynamicznie to się odbywa. To nie tylko przejście, ale i jakieś ich pomysły dla widowni. Bardzo dobrze się ich fotografuje, nie przeszkadzają.

– Ja się ich bardzo boję, bo biegają ciągle i krzyczą takim strasznym głosem – mówi młodszy mieszkaniec. – Bardzo podoba mi się ten zwyczaj. Przyjeżdżam tutaj co roku do mojej siostry, tak żeby zobaczyć właśnie brodaczy – dodaje przejezdny.

– Ich kolorowe kwiaty są tak ładnie skomponowane na czapkach. Są takie kolorowe serpentyny przywieszone do tych czapek. Cały strój charakteryzuje takiego starego dziadka, który goni i zastrasza – mówi mieszkanka Sławatycz.

– Brodacze w rękach trzymają długi, sękaty kostur, którym straszą dzieci i panny i biorą je na tak zwane chodzki, czyli podrzucają na złączonych kijach do góry. Gdy taka panna zostanie wzięta na te chodzki, będzie miała powodzenie w przyszłym roku – opowiada Arkadiusz Misztal.

– Brodaczem zawsze chciałem być i będę. Kiedy będę mógł chodzić, będę chodził – mówi jeden z brodaczy. – Bycie brodaczem bardzo przynosi szczęście. Jak weźmiemy dziewczynę na chodzkę, to ma jeszcze większe – dodaje.

Trwają procedury związane z wpisaniem obrzędu żegnania starego roku przez brodaczy na listę niematerialnego dziedzictwa kulturalnego UNESCO. W tej sprawie we wrześniu odbyły się konsultacje społeczne.

Dodajmy, że każdego roku Gminny Ośrodek Kultury w Sławatyczach organizuje konkurs na najciekawsze przebranie brodacza. W tym roku konkurs odbywa się online na Facebooku urzędu gminy Sławatycze.

MaT / WT

Fot. Małgorzata Tymicka

Exit mobile version